I ta bolesna prawda, że klikacze nie lubią linków
Najpierw coś na temat konstrukcji artykułu. Zaczyna się od kilku budujących stwierdzeń zachęcających do zgłębienia go. Kiedy już się za to zabierzemy i posiadamy jakąś mniejszą lub większą wiedzę na temat technik nauczania okazuje się, że sam początek jest dosyć ciekawie opracowany, operuje kilka ciekawych i cennych wskazówek na temat tego w jaki sposób powinniśmy zabierać się do nauki, czy zapoznaje nas z techniką relaksacji za pomocą kufra. Jest to jedna z wielu technik (obok np. drzewa i nie chodzi tu o mapę mentalną, ale drzewko spokoju), a ich dobór zależy od osobowości, o czym już nie wspomniano. Jednak jest to jeden z najważniejszych etapów. Jeśli do czegoś siadamy z niechęcią i za każdym razem ją pogłębiamy, to nauka będzie tylko przykrym obowiązkiem, a jako taka nie da efektu - mózg nie lubi tego czego i my nie lubimy(np. wymuszonych informacji). Ma to odzwierciedleni choćby w postaci wiedzy jaką wchłonie przeciętny nastolatek, który nie jest zmuszany do nauki w siedzącej pozycji przy biurku przez kilka godzin z rzędu, a np. jego babcią. No dochodzi tu jeszcze wiele innych czynników, ale nie do tego zmierzam. Z drugiej strony stan euforii, jest stanem dosyć ulotnym, a nadmierna fascynacja jakimś zagadnieniem może spowodować szybki spadek zainteresowania w niedługiej przyszłości. Wszystko zależy od dawki wiadomo narkotyk w małych dawkach wzmaga głód, w większych nawet zabija Do czego zmierzam-zawsze szukamy pewnej normalnej, która pozwala nam cieszyć się tym co robimy.
Idąc dalej dochodzimy do 1fazy nauki, jakim to podziałem zostaniemy uraczeni. I o ile teoria jest dosyć niewiarygodna, to bliska jet prawdy Współcześnie coraz więcej prowadzi się badań nad zapisem informacji w mózgu oraz fazami ich przyswajania oraz wydobywania. Główne założenie artykułu polega na tym, że nadmiernie pobudzony człowiek nie może skupić się na jednej czynności i wchłonąć tyle ogólników ile potrafi, zamiast tego zadowoli się kilkoma szczegółami. Dlatego należy wprowadzić go
.le nie do senności. Nie powinniśmy przecież spać na wykładzie, tylko skwapliwie notować. Można jednak wprowadzić się w lekkie otępienie i wtedy naprawdę pochłania się więcej wiedzy.w chłonny i receptywny stan alfa, stan podwyższonej chłonności umysłowej
Wracając jeszcze do notatek. Niektórzy twierdzą, że powinny być w miarę mało dokładne, abyśmy sięgnęli także do innych źródeł wiedzy.
Tu dochodzimy do nagrań. Słuchowcy będą zachwyceni takim rozwiązaniem i będą gorąco je zachwalali, bo to dosyć dobry sposób związany z rytmem w jakim się uczy nasz mózg. Niestety nie wszystkim to odpowiada, a już zwłaszcza wzrokowcy, tacy typowi. Bo o ile rytm pomaga się skupić jednym, innych po prostu rozprasza. Także rodzajem muzyki nie należy się sugerować. Owszem rytmy wymienionych w artykule gatunków są zbliżone do pożądanej, to nie każdy punk-rokowiec będzie pełen uniesienia uczył się przy rytmach Mozarta.
Najważniejszy punkt artykułu i chyba jedyny do końca trafny to sen. Ten proces jest szczególnie badany ostatnimi czasy. Wiele badań potwierdziło, że pomaga on systematyzować i układać zdobytą wiedzę tworząc odpowiednią sieć synaptyczną neuronów mózgowych. Nie jest to proces podstawowy dla cyklu życiowego dlatego podstawowe 5,5h potrzebne dla de-/re-polaryzacji włókien nerwowych, dlatego taki zdrowy sen powinien wynosić ok 7godzin.
Te nieużywane jednak nie zamieniają się w aktywne, ale wytwarzane są nowe, dlatego śladowe ilości alkoholu biorą udział w ich usuwaniu.
Także suplementacja pomaga w budowaniu tych nowych. Ale to już osobny temat jest.
Co do odzyskiwania wiedzy Repetitio est mater studiorum. I tu zwracam uwagę, że najlepiej pamiętasz to co najbardziej jest potrzebne i dosyć często używane. Nie znaczy to, że reszta zanika. W odpowiednim momencie impuls znajdzie drogę i jakiś powiązany proces przypomni, że taką wiedzę już przyswojono. Nie każda wiedza to regułka, czy wiersz, którą wyrecytujesz dokładnie o każdej porze dnia i nocy. Kiedyś nauczyłaś się, że jak coś jest gorące to parzy i tego się nie dotyka. Wiedza się przydała, bo dzięki temu Twoje ciało nie nosi znamion wielu blizn, na pewno zdarzało się także ostrzegać koleżanki i w ten sposób dzielić widzą. Dziś już pewnie wiesz jak przebiega proces reakcji na ciepło i czym jest oraz jak się przed nim lepiej chronić(jego brakiem też). To może śmieszne, ale mnie teraz wydaje się takim pojecie mola, czy oszacowanie ile cykli w stylu klasycznym potrzeba mi na przepłyniecie 50 m, choć jeszcze potrafię sięgnąć pamięcią jak się topiłem.
Do sedna. Zbliżając się do końca artykułu czujemy wzbierającą falę fantazji pana redaktora/korektora/whatever. I z tego steku bzdur można wszakże wyciągnąć coś pożytecznego. Otóż nastawienie inni/ja/inni. To bardzo ważne, żeby idąc na egzamin do kosy nie myśleć, wtłaczać w siebie jej jadu. Stres jest także czynnikiem pozytywnie wpływającym na proces przyswajania wiedzy, ale w ograniczonym natężeniu. Powinniśmy z lekkim drżeniem czekać na pytanie(zwłaszcza jeśli zostało- a prawie zawsze tak jest-coś czego nie umiemy), ale już pogarszanie swojego stanu negatywnymi emocjami nie ma sensu. Przede wszystkim, nie każdy jest nam nieprzychylny(nie taki diabeł straszny), a nawet jeśli to przecież na tym świat się na tym nie kończy. Dochodzimy tu do obrazu odbicia emocji innych ludzi w naszych oczach (nasze emocje+emocje innej osoby+te emocje innej osoby, które sobie dodaliśmy). A to jest najgorsze w procesie nauki, bo obniża morale i spala składniki odżywcze dla mózgu przeznaczone na naukę.
Ale i z tym można sobie poradzić odpowiednimi metodami. Czyli ogólnie -luzik. I tu się zapętlamy, wracając do punktu wyjścia.
Co do stylu i poetyckiej swobody artykułu też nie zabiorę głosu, bo forum nie tego kalibru sprawy porusza.