Wiesz, Yeast, Tobie akurat się dziwię, bo skoro nawet ciąża jest dla Ciebie forma pasożytnictwa, to czemu tak łatwo akceptujesz fakt, że w czyimś organizmie rozwijają się guzy zawierające całkowicie odmienny genotyp - to dopiero jest pasożytnictwo
Jesteś głucha na racjonalne argumenty
sowiniec. Albo na prawdę nie umiesz czytać ze zrozumieniem, albo napisałaś to z dziką premedytacją. Dobrze wiesz, żę nie chodzi o akceptacje skutków takich jak nowotwory. Fakt, że występują tak silne skutki uboczne jest kolejnym przyczynkiem do intensyfikacji badań nad tym sposobem leczenie i wyeliminowanie tak poważnych skutków ubocznych. Temat jest plastyczny - to nie jest po prostulek który ma takie a nie inne działanie i nic się z tym zrobić nie da więcej.
Co wstrzykiwania z liczeniem, że się uda: podałabyś ten preparat człowiekowi, którego kochasz podejmując ryzyko, że za dwa-trzy lata go pochowasz? Dodam, że na raka się ciężko umiera.
Ale o czym ty w ogóle mówisz? Co mają czyjeś uczucia do kogokolwiek do badań naukowych? Z resztą rodzice chłopca na pewno byli poinformowani i możliwych skutkach ubocznych. Co więcej, błędy się popełnia, ale nie znaczy to, że mamy zaprzestać leczenia ludzi w ogóle. Nie wiem do czego pijesz
sowiniec.
Twoja filozofia jest absurdalna. Jak przychodzi pacjent do lekarza np. z nowotworem to ten ostatni powinien powiedziećoo nie ja Panu/Pani nie będę pomagać, bo a nuż Pan umrze"?
To dotyczy każdej choroby. Można by sobie podobna sytuację wyobrazić z infekcją bakteryjnąo nie nie podam Panu/Pani antybiotyku bo być może nie zadziała i co wtedy?"