Medycyna a wybór liceum

[Mårran]

Nawet w dobrym liceum nie trzeba chodzić na korki. Jak się nadąża, to po co? Ja chodziłam niby do takiego liceum dobrego i korków nie brałam, a jakoś szłam z materiałem. A brali z reguły ludzie, którzy nie chodzili do szkoły, tylko na korki. I płacili za to, co było dobrze wyjaśnione na lekcjach. I po co.? Najlepiej dowiedzieć się, jacy gdzie są nauczyciele. Bo czasem naprawdę wystarczy posłuchać na lekcjach. Moje liceum akurat było dobre, bo nauczyciele się starali i czuć było, że to ich pasjonuje.

[Trzcina]

Jeszcze jedno: co rozumiecie przez dobrą szkołę? Czy musi istnieć jakiś próg punktowy przy rekrutacji, żeby móc określić szkołę jako dobrą? Czy może chodzi o zdawalność matur?

[czytowazne]

Myślę, że i jedno i drugie. Mi wydawało się też ważne na jakim poziomie stoją języki obce, czy są kółka zainteresowań albo zajęcia dodatkowe przygotowujące do matury oraz ile godzin tygodniowo przypada na chemię i biologię. Wszystkie znaki na niebie i ziemi kazały mi pod tym względem wybrać Warszawę, ale cóż. zostałam u siebie. Mimo że w porównaniu z Warszawą nie było ani dużo godzin, ani kółek to te 25 osób na 60 z dwóch bio-chemów się dostało, to chyba nie tak źle. No ale 90% z nich chodziła na korki. Ja chodziłam z biologii i powiem, że mi się przydały, bo chociaż kułam dużo to w zadaniach maturalnych zawsze miałam mało punktów ^^ W maju jakoś poszło, głównie dzięki świetnej matmie i chemii Dużo moich znajomych chodziło na korki, myślę, że nie ma co tak bardzo krytykować. To zawsze godzina więcej przymuszonej nauki, do której czasami ciężko było samemu się zmusić

[Trzcina]

Myślałam, że mowa jest o typowo elitarnych liceach, tych znanych - renoma, lata tradycji, znani absolwenci itp. Moje miejscowe liceum uważam za bardzo przeciętne, nie jest wysoko w rankingach (jeśli w ogóle jest), co nie zmienia faktu, że progi wynosiły ok 130 punktów, języki są na dobrym poziomie (choć po niemiecku ani słowa nie umiem, nie nadążam za materiałem). Mam na rozszerzeniu 7 godzin matematyki i 5 angielskiego (niektóre klasy miały gorzej - 9h matmy wraz z wychowawczą), nadal sporo nauki z geografii, niemieckiego. Swoją drogą - mam podstawę z tego języka, a w Mickiewiczu w Katowicach, znajoma w grupie kontynuacyjnej przerabia ten sam podręcznik i są do tyłu za nami.

Jeśli na podstawie tego typu rzeczy uważacie, że moje liceum jest dobre, to z mojej strony mogę powiedzieć autorce - idź gdziekolwiek, nie widzę różnic między moim liceum a moim gimnazjum (a chodziłam do najgorszego). Oczywiście tutaj jest bardziej restrykcyjnie, ale efekty na egzaminach końcowych i w wiedzy mniej więcej te same.

[czytowazne]

Wiesz, renomę zdobywa się głownie dzięki wysokiej zdawalności na studia, a za tym idą wysokie progi punktowe P Poza tym często jest tak, że (dawna) renoma i znani absolwenci to jedyne, co pozostało takiej szkole, więc warto wziąć pod uwagę różne aspekty. Każdy ma swoje priorytety, więc inne rzeczy będą dla niego kluczowe w wyborze LO.

[Trzcina]

Wiesz, renomę zdobywa się głownie dzięki wysokiej zdawalności na studia, a za tym idą wysokie progi punktowe P Poza tym często jest tak, że (dawna) renoma i znani absolwenci to jedyne, co pozostało takiej szkole, więc warto wziąć pod uwagę różne aspekty. Każdy ma swoje priorytety, więc inne rzeczy będą dla niego kluczowe w wyborze LO.

Dlatego pytałam się jakie liceum uważacie za dobre. Chciałam wiedzieć nad czym toczy się w ogóle dyskusja.
Te wyniki matur niespecjalnie do mnie przemawiają. Większość osób uczy się raczej tak samo jak w poprzednich szkołach, a jak komuś zależy to sam się uczy. W moim liceum wyniki są przeciętne, większości osób starczają na wszelkie UJ-oty, UAM-y, AGH i inne politechniki. Na medycynę dostaje się niewiele osób, ale podobno są jakieś pojedyncze jednostki. Są to osoby, które uczyły się raczej samodzielnie. Mam w klasie dziewczynę, która wybiera się na japonistykę. Tam też trzeba po 90%, więc chodzi na prywatne lekcje. Co roku ktoś nie zdaje matury i o dziwo, są to inteligentne osoby. Z własnego wyboru olewają naukę. Sama mam w klasie chłopaka zagrożonego z kilku przedmiotów (pewnie nie zda), który jest bardzo bystry, dawniej był wzorowym uczniem i wręcz idealnie nadawałby się np. na prawo.
Dlatego niespecjalnie przemawia do mnie ten poziom liceum. Poziom miał dla mnie znaczenie w podstawówce - tam wszyscy byliśmy równi po przedszkolu i dokładnie tak samo uczyliśmy się przez 6 lat. Miałam ambitną klasę, wszyscy poszliśmy do liceów (poza jednym, który i tak wszędzie by się dostał). W dalszych szkołach moje podejście do nauki było takie samo jak w podstawówce - w gimnazjum byłam najlepsza, 3 osoby do liceów, reszta w większości do zawodówek. W liceum znowu uczę się tak samo, a szkoła ma taki poziom jaki ma, bo idą do niej właśnie takie osoby. Mogłoby jej nie być, a ja wciąż miałabym podobne wyniki. Oczywiście jest to też spore uproszczenie, ale mniej więcej tak to wygląda.

[Lika]

A ja chodziłam do jednego z najlepszych liceów w Polsce (jak się chwalić to chwalić) i szczerze polecam. U nas wszyscy z biol chemu, którzy chcieli na medycynie, na tej medycynie wylądowali. Z mojego humana, na prawo nie dostała się tylko jedna osoba, dużo ludzi dostało się na studia za granicą, i na korki u mnie w szkole się nie chodziło raczej, przynajmniej nie z przedmiotów, które się wybrało na maturze (jeśli się zgadzały z profilem klasy), niektórzy tylko chodzili na matmę, no i na języki (ale tutaj to dlatego, że ich rodzice twierdzili, że język to podstawa i chodzili od małego).

Ale. jak już tutaj wiele osób wspomniało, zrób rekonesans, bo dobre liceum, według rankingów, to nie zawsze dobre liceum dla uczniów, bo często w takich szkołach zdarzają się wypaleni nauczyciele, albo wyścig szczurów. nie sugeruj się tylko tym, co pokazują rankingi.

[Alra]

Nie czuję się pewnie z moją wiedzą, mimo tego, że rozwiązuję różne testy i większość odpowiedzi okazuje się poprawna. W miejscowym liceum jest szansa nadrobienia, a boję się, że jak pójdę do najlepszego liceum i będę otoczona samymi geniuszami i olimpijczykami, to trochę się zdołuję i nie dorównam poziomem ze wszystkiego

Zawsze ludzie tak panikują, że trafią do klasy z laureatami, jakby to były osoby z innego świata, a w mojej klasie po miesiącu już nikt nie pamiętał, kto z czego był laureatem czy tam czymgt.
Jakbym miała teraz wybierać, nie wiem, czy wybrałabym to samo, elitarne liceum, bo jednak atrakcje w stylu rozmowa z dyrektorem z powodu rzekomo niepokojąco niskiej średniej klasy czy dzwonienie po rodzicach, bo połowa klasy woli pouczyć się w domu do matury niż siedzieć na zastępstwie z panią bibliotekarką trochę absurdu do i tak niełatwego życia wnoszą .

[Smile_Forever]

W ogóle o laureatach nikt nie pamięta, każdy przecież rozpoczyna nowy etap edukacji i trzeba się zabrać od początku do nauki, bo laureat konkursu gimnazjalnego laureatem, ale matura to już co innego Nasza klasa miała w 3 klasie liceum bardzo niską frekwencję (chyba rekordowo niską w szkole), ale w zasadzie oprócz tego, że wychowawczyni stwierdziła ten fakt na wywiadówce, nikt szczególnie nas o to nie ganił

[Mårran]

U nas póki zaliczaliśmy sprawdziany i mieliśmy usprawiedliwienia, nikt się o frekwencję jakoś szczególnie nie czepiał. Tylko chemiczka-wychowawczyni lamentowała, że nic nie umiemy, ale to w każdej klasie tak

[ryniofit8000]

W ogóle o laureatach nikt nie pamięta, każdy przecież rozpoczyna nowy etap edukacji i trzeba się zabrać od początku do nauki, bo laureat konkursu gimnazjalnego laureatem, ale matura to już co innego Nasza klasa miała w 3 klasie liceum bardzo niską frekwencję (chyba rekordowo niską w szkole), ale w zasadzie oprócz tego, że wychowawczyni stwierdziła ten fakt na wywiadówce, nikt szczególnie nas o to nie ganił

dokładnie, potwierdzam
Nie ma żadnej reguły, że jeżeli ktoś był w gimnazjum laureatem z biologii to w liceum sobie będzie świetnie radził i zda maturę na ponad 80%

[Cassiopeiae]

Dziękuję za Wasze rady
Właśnie w tym elitarnym liceum, o którym mówiłam jest ponoć wyścig szczurów, także to troszkę zniechęca, ale w sumie mam jeszcze parę miesięcy na podjęcie decyzji. Mam też zamiar wybrać się tam na dzień otwartych drzwi i wtedy mniej więcej zobaczę jak ta szkoła funkcjonuje. A jeżeli jednak zostanę w domu i będę chodziła do miejscowego liceum (w którym rzeczywiście jest taka zbieranina z przypadku trochę, bo przyjmują wszystkich już od 50 pkt, bo boją się, że nie będą mieli wystarczającej liczby uczniów, ale jak już wspomniałam nauczycielka biologii jest brdzo wymagająca), to będę się uczyła sama, bo mam taki charakter, że jak już sobie wyznaczę jakiś cel, to robię wszystko, żeby udało mi się go osiągnąć. Słyszałam historie, że tak 10- 15 lat temu, uczniowie tego liceum dostawali się na medycynę. Teraz poziom trochę spadł, a może też nie ma chętnych na ten kierunek? To nie oznacza przecież, że ja nie mogę być wyjątkiem
Chyba muszę kierować się tym, czy będzie mi wygodnie, np. pod względem dojazdów, bo gdybym szła do lepszego liceum, to musiałabym się wyprowadzić z domu. No i muszę się czuć dobrze w szkole, dlatego, tak jak powiedzieliście, nie powinnam brać pod uwagę rankingów, bo właśnie często te najlepsze szkoły opierają się na opiniach, które kiedyś może były prawdziwe, a teraz już nie są.

[Lika]

Cassiopeiae tak z ciekawości, to z jakiego województwa jesteś?