yeast pisze:(.) lekarze i położne nie mają czasu dla rodzących, częste są chamskie odzywki itp. A potem się jedni z drugimi dziwią, że kobiety w Polsce nie chcą rodzić dzieci. Ktoś skomentował, że gdyby to mężczyźni rodzili, to połoznictwo byłoby najwazniejszą dyscyplina medyczną:/. Zdaje się, że prawo do rodzenia po ludzku, bezpiecznie i bez niepotrzebnego bólu jest zdobyczą medycyny współczesnej, tymczasem w Polsce kobieta maw bólu rodzić dzieci i jeszcze znosić upokorzenia.
Fachowcy się już tu wypowiadali, ja dorzucę coś z własnego doświadczenia. Rodziłam 10 lat temu i rodziłam jak najbardziej po ludzku (choc nie poszło wcale gładko, o nie!). Przygotowałam się w szkole rodzenia (wtedy była to praktycznie jedyna taka szkoła w W-wie, w szpitalach się dopiero otwierały pierwsze takie szkoły). Dzięki temu wiedziałam, co robić w jakiej sytuacji i nie byłam aż tak bardzo zależna od personelu, który nie był wcale nieżyczliwy, ale był bardzorzeczowy i nie niańczył, za rączkę nie trzymał. Kobieta musi być dzielna, radzić sobie - natomiast jeżeli się obawia, że będzie potrzebować wsparcia, to powinna wykupić sobie poród rodzinny. Tak i ja zrobiłam. Rodził ze mnąsprawca ciąży", jak to ładnie określił pan doktor z porodówki - ale może to być ktokolwiek, mama, przyjaciółka itp. Ma to te zaletę, że w razie czego osoba towarzysząca może pobiec po kogoś z personelu, którego - no fakt - nie ma na miejscu i nie zawsze przychodzi, gdy kobieta się drze (czasem nie chce, ale czasem naprawdę nie może).
W pokoiku do porodów rodzinnych miałam własną łazienkę, asprawca ciąży leżankę, na której sobie podsypiał (od momentu zejścia na porodówkę do momentu podjęcia decyzji o CC minęły w moim przypadku 24 godziny). W pokoiku był telefon (wtedy komórki nie były powszechne), więc od czasu do czasu dzwonili rodzice i mogłam pogadać, pojęczeć, poskarżyć się. Taka opcja jest dobra, odciąża personel, który - umówmy się - zwykle ma co robić, bo porody rozkładają się w czasie zgodnie z prawem serii. Samotne rodzenie nie jest dobre, bo nie ma się do kogo odezwać. Rodzenie na sali, gdzie jest więcej łóżek (mówię o II i III fazie porodu) też jest niedobre, bo sąsiadka się drze, klnie, straszy nas, a nie daj Boże, jak pojawią się u niej komplikacje, to wtedy już zupełna panika - zwłaszcza u pierworódki.
Tak więc gorąco polecam opcję szkoła rodzenia + poród rodzinny. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie co zrobić, gdy brak kasy, ale może mimo wszystko raz na rok można sobie na pewne wydatki pozwolić? Zresztą to nie były jakieś koszmarne wydatki (mój domowy budżet to były wówczas 2 pensje naukowe i NIC WIĘCEJ, żadnych korków, tłumaczeń itp.)
CC też nie było straszne - lekarze, Ania i Krzysztof, młodzi i mili, znieczulanie z/o trochę kłuło nieprzyjemnie, ale nic poza tym, w czasie operacji leciał Beethoven, szkoda tylko, że tak krótko widziałam moje dziecko, dali mi go tylkona buziaczka jak już był oceniony, umyty i zawinięty. Wiem, że krytykuje się nie dawanie dziecka matce od razu po porodzie, że jest trend, żeby kłaść je na matce jeszcze kiedy jest pępowina (chociaż nie wiem, czy po CC też się to praktykuje). Ale wiecie co. nie jestem pewna, czy chciałabym zobaczyć swoje dziecko umazane mazią i krwią. ten moment, kiedy zobaczyłam śliczną, nie zmęczoną przeciskaniem się przez kanał rodny buźkę dał mi coś, co mogę określić jakosiłę na całe życie".
Dziewczyny, kobiety, nie bójcie się rodzenia - to nie takie straszne. Według mnie obecnie rodzi się całkiem po ludzku, są ku temu warunki, a opowieści naszych mam (znam, a jakże) musimy zaliczyć do źródeł historycznych.
O nacinaniu krocza wiem tyle, ile się nasłuchałam przez 2 tygodnie leżąc na patologii ciąży. Babki szły z patologii na poródówkę, potem przychodziły i snuły opowieści. Statystycznie rzecz biorąc, to NIE BOLI. I nie robi się tego standardowo.
Opcjarodzić bez bólu też jest dostępna.
1)Moja znajoma po prostu umówiła się z lekarzem na CC, poznała wszystkieza i przeciw", podjęła decyzję na tak, przybyła do szpitala w umówionym terminie i ciach, jest dziecko bez bólu. (Tu nie mogę ręczyć, że na 100% nie było żadnych wskazań do CC, ale przynajmniej ona twierdziła, że była to jej spontaniczna decyzja).
2) Moja bratowa postanowiła rodzić na żywca, naturalnie. Chciał być dzielna i w pełni poznać smak bycia kobietą. W czasie porodu jednak zmieniła zdanie, bo za bardzo ją bolało - dali jej więc na jej własne życzenie znieczulenie (za które zapłaciła kilka dni później, szpital wystawił jej rachunek).
Obecnie takich opowiadań słyszy się coraz więcej.