Czas pokaże. Ktoś prosił już na forum o sposób na taką hodowlę i chyba Ty doradzałeś co ma zrobić. Oczywiście wspomniałeś, czym mogą się skończyctakie hodowle. A co do pewności- ja jeszcze nie przeprowadzam eksperymentów. Przy moim aktualnym stanie wiedzy, to wyhodować bakterie nie jest problemem. Teraz zastanawiam się, co zrobić aby np. moje bakterie nie sprawiły, bym spędził rok w szpitalu. Ale na razie wystarczy mi obejrzenie czegoś pod mikroskopem. Rozpoznawanie to coś zbyt skomplikowanego na moim poziomie (niestety), że o dokładnych i sterylnych warunkach nie wspomnę. Swoją pierwszą hodowlę pragne założyć w kuchni. Troche pożywki i otwarta szalka. Jak coś wyrośnie, to i tak będę skakał z radości. Potem przejdę do konkretnych bakterii. Metabolizmu chemolitotrofów nie umiem scharakteryzować (coś jak moja nauczycielka ) a co dopiero rozpoznawać dokładnie bakterie. Pierwszych efektów swojej pracy na pewno nie powącham ani nie dotknę- nie chcę by Morfeusz musiał mi sprowadzać leki za 1000 złSavok pisze:Dawid Mrożek, a skad pewnosc, ze bedziesz hodowal to, co myslisz ze bedziesz hodowal?
No to teraz mnie zaskoczyłeś. To takie warunki mogą mi zapewnić?! Byłem pewien że coś takiego jest nierealne. Jeżeli się uda, to z przyjemnością skorzystam. Tylko mnie zapewne 1 hodowla na miesiąc nie wystarczy. Jak toładnie określają koledzyRóżne są zboczenia". Mówią to zwykle, gdy wspominam o czymś związanym z biologią.JakubikF pisze:Ależ proszę Cię bardzo! Rób doświadczenia na bakteriach na olimpiadę ale w labie! Nikt Ci nie zakaże bawić się bakteriami pod kontrolą kogoś wykwalifikowanego, który da Ci dostęp (rzecz jasna ograniczony) do laboratorium - ty dasz pomysł na doświadczenie. To jest dobry kierunek. Sam uzyskałem pomoc od lokalnego ośrodka badawczego w moim regionie i w tej sposób zrobiłem pracę badawczą na olimpiadę w liceum. Były to grzybopodobne patogeny roślinne, dla człowieka niegroźne, ale nie było eksperymentowanie z nieznanym i bez kontroli. Zaszczepiałem znany patogen i jego rozwój również był bardzo przewidywalny. To co ty chcesz robić na własną rękę jest zupełnie pozbawione nadzoru (w sensie pozytywnym tj. dbania aby Tobie, ani otoczeniu nic się nie stało).
A i jeszcze w sprawie hodowli. Tylko gdybam i nie wierzę, by to się spełniło. Ciekawi mnie jednak, co by było gdybym wyhodował szczep produkujący coś, co zwalcza wirusa HIV, efekty mej pracy wykorzystano a np. Savok twierdził, że w domu wiele taka hodowla nie da.