Biolog.pl

Próbować można, jednak brak elementarnej wiedzy i jakiegokolwiek nawet najmneijszego doświadczenia (no ok, umiem obsługiwac pipetę) chyba nie jest zbyt mile widziany.

Dzień dobry!
Nadszedł kwiecien, maturzyści pewnie zaczynają drżeć o swoją przyszłość, a ja. A ja pisałam maturę w 2012, na wymarzone studia się dostałam, właśnie dziubię pracę magisterską i. No właśnie, i co? I nic.
Od niepamiętnych czasów chciałam zostać farmaceutą, więc dążyłam, drążyłam i co nie tylko, ale studia znakomicie ostudziły mój zapał, podobnie jak obecna sytuacja na polu aptekarskim w Polsce.
Pokochałam w trakcie studiów pracę laboratoryjną. Ot, przelewasz, coś tam odsączysz, powolutku, aby nikt Ci nie przeszkadzał. Wpadłam jak śliwka w kompot w nauki bardziej biologiczne niż chemia organiczna i spółka. Czuję niedosyt tego typu wiedzy z zakresu biologii molekularnej, nowoczesnych technik, a wydawać leki w aptece średnio mi się już chce.
Marzy mi się praca w labie. W badaniach klinicznych, jakaś kontrola jakości, dział R&D, może praca z komórkami, hodowlami, coś takiego, czujecie ten klimat.
Jak sądzicie, czy warto rzucać się na jakieś kolejne studia, które miałyby mi pomóc i dać (hehe) doświadczenie (papierek) typu analityka medyczna albo biotechnologia? Jest sens? Wszak to kolejne lata wyjęte z życiorysu, a umysł już nie tak świeży jak te parę lat temu.
Liczę na dyskusję i konstruktywne zdania na ten temat!