Wypadek. Zmiażdżone samochody. Obok przy drodze leżą martwi ludzie. Jedna rzecz budzi zdumienie – nie mają butów. Przypadek, czy tajemniczy fenomen?
Dokładnie pamiętam ten dzień. Wracałem samochodem do Warszawy, kiedy nagle stanąłem w potwornym korku, a droga była But na jezdni zdjęcie Robert Bernatowiczzupełnie zablokowana. Okazało się, że pół godziny wcześniej doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Zaparkowałem auto na poboczu i poszedłem obejrzeć miejsce zdarzenia. Dwie osoby leżały na jezdni przykryte ciemną folią. Jedna rzecz zwróciła moją uwagę - obie śmiertelne ofiary nie miały na nogach. butów. Niby drobiazg, ale trochę mnie to zdziwiło.
W pierwszej chwili pomyślałem, że być może ekipa ratowników wydostająca ludzi ze zmiażdżonych samochodów chciała sobie z jakiś powodów ułatwić zadanie i zdjęła im obuwie, ale potem wydało mi się to absurdalne. Uznałem raczej, że widocznie w wyniku zderzenia doszło do tak dużych przeciążeń, że buty samoczynnie zsunęły się im z nóg. Obok stał sanitariusz, który palił papierosa w oczekiwaniu na zakończenie pracy policji, by zabrać zwłoki. Zapytałem go o buty. Powiedział, że to „śmierć ludziom buty zdejmuje”. Bardzo zainteresowała mnie ta sprawa i postanowiłem o tym zrealizować reportaż dla radia, w którym wtedy pracowałem. Oto fragment rozmowy z sanitariuszem, którą nagrałem wiele lat temu w warszawskim szpitalu przy ulicy Hożej.
Sanitariusz: - Zobaczyłem, że to dziecko nie ma butów. Niedobrze jest! To znaczy śmierć – tak pomyślałem.
Robert Bernatowicz: - Śmierć? Co pan ma na myśli?!
- A co, nie słyszał pan o tym? Buty spadają, to człowiek nie żyje. Ale to zawsze tak jest, jak nie ma butów, znaczy trup.
- Buty? O czym pan mówi?
- Niech pan popyta, kogo chce. Tu w szpitalu albo z załogami niech pan porozmawia, ale. to wystarczy tylko choćby z tymi, co holują te pojazdy, bo oni bardzo często widzą najgorsze wypadki. I powiedzą panu to samo co ja, że człowiekowi śmierć zdejmuje buty.
- Co pan opowiada? Nigdy o tym nie słyszałem. Ale. może te buty same spadają, bo uderzenie duże jest? Znaczy siła uderzenia w samochód, to nie dziwne, że spadają.
- Nie rozumie mnie pan, to trzeba zobaczyć. Czasami jest wypadek i w samochodzie ginie człowiek, bo lekko uderzył głową w kierownicę. Niby nic takie uderzenie i nawet w pasach był, a to śmiertelny cios w głowę. I samochód nawet wcale nie tak zniszczony, wydaje się, że taka stłuczka zwykła. patrzę do środka i widzę, że gość nie ma butów, bo mu spadły. A uderzenie nie było duże.
- Ale mogły spaść od uderzenia?
- Mogły, ale mówię panu, że nie było duże uderzenie. Ale on nie ma butów i mówię do kolegi: zobaczysz, że nie żyje. I reanimacja nie pomogła, bo nie żył. I te buty. niech pan popyta.
- To ciekawe. A jak pan sądzi, dlaczego ludzie tracą buty?
- Bo ja wiem. śmierć buty ściąga, tak jest. Może dusza przez stopy ucieka, czy jak? Ja się na tym nie znam, ale myślę, że może jacyś naukowcy się tym powinni zainteresować. Ale mówię panu, że wszyscy panu to powiedzą, wszyscy. Jak buty stracił, to znak, że nie żyje. Tak jest po prostu.
Leżące buty na miejscu wypadku to zły znak!
Sprawę „śmierci zdejmującej buty” uczyniłem tematem audycji radiowej, w czasie której zadzwoniło kilkudziesięciu słuchaczy poruszonych tym tematem. Okazało się, że wielu z nich widziało tragiczne wypadki i także zwróciło uwagę na zdumiewający fakt, że w przypadku ofiar śmiertelnych buty – choćby nawet najlepiej zasznurowane – leżały obok. Mam w archiwum korespondencję w tej sprawie, którą otrzymałem po programie. Oto trzy wybrane fragmenty maili, które otrzymałem.
Kilka dni temu wysłuchałem pana audycji o wypadkach i ich ofiarach, które z niewiadomych przyczyn gubią buty. Ja sam mogę potwierdzić, że takie opowieści są powszechne. Nawet pracownicy pogotowia ratunkowego opowiadają, że takie przypadki faktycznie się zdarzają, i nawet lekarze, widząc leżące gdzieś na miejscu jakiegoś wypadku buty mówią, że prawdopodobnie ofiara nie żyje. I najczęściej zdarza się, że po dojściu do ofiary, faktycznie właściciel butów poniósł śmierć. (.) mówi się o przypadkach, w których buty są ciasno zawiązane, często wiązane wysoko, i problemem byłoby je zdjąć w tej postaci z nóg za pomocą rąk i dużej siły, tymczasem one bezwładnie po prostu spadają. Niedawno słyszałem, trafne chyba nawet określenie, że tam się idzie na boso. Coś w tym chyba jest.
.opowiedziałam o tym zjawisku mężowi, który jest w niemieckim Czerwonym Krzyżu i niejednokrotnie brał udział w ratowaniu ludzkiego życia. Sprawa zaintrygowała również jego, więc postanowił zadzwonić do swojego przyjaciela, który jest sanitariuszem w karetce pogotowia aby sprawdzić, czy on nie zauważył tego zjawiska w swojej praktyce. Zupełnie dziwnie zrobiło się nam, gdy ten zadzwonił do nas kilka dni temu mówiąc, iż 90 procentach przypadków , w których brał udział jako sanitariusz - ofiary nie miały na nogach butów! Stwierdzenie to oparł na zdjęciach z wypadków (do których notabene niechętnie powraca), a które posiada w archiwum. Sam był lekko zszokowany tym stwierdzeniem, bo jak mówi podczas akcji ratowniczej nigdy nie zwrócił na to uwagi …
.Naprawdę w to nie wierzyłam, ale ostatnio w wypadku samochodowym zginął mój przyjaciel i choć miał sznurowane adidasy to tylko jego but spadł z nogi i został w samochodzie (pozostali przeżyli). Zaczęłam się zastanawiać ile prawdy jest w tych ludowych obserwacjach i zaczęłam się przyglądać relacjom w TV - na krótkich felietonach filmowych rzeczywiście kiedy są pokazywane ofiary, to gdzieś z boku leżą zgubione buty, przeglądałam internet, czy aby nie ma jakichś dawnych wierzeń o tym, ze np. dusza w ten sposób opuszcza ciało, albo coś w tym stylu. niestety nic nie znalazłam.
Zwykłe zjawisko fizyczne czy. tajemniczy fenomen?
Sprawa „śmierci ściągającej buty” do dzisiaj jest dla mnie zagadką. Od wielu lat śledzę wszystkie serwisy telewizyjne i zwracam uwagę na to, że śmiertelne ofiary wypadków bardzo często nie mają na nogach butów. Buty zdjęcie Robert BernatowiczTo zjawisko musiało być zauważone już wcześniej, skoro funkcjonuje nawet takie ludowe powiedzenie „umarł w butach!”.
W słowniku frazeologicznym znalazłem wyjaśnienie, że tego typu zawołanie ma podkreślać „beznadziejność sytuacji, brak dobrego wyjścia itp.”. W tej sprawie przyjąłem trzy hipotezy.
Pierwsza – jest to zupełnie normalne zjawisko, a zsuwanie się obuwia z nóg ofiar wypadków jest spowodowane jedynie siłą uderzenia.
Druga – buty spadające ludziom z nóg w chwili śmierci to efekt rozluźnienia mięśni w momencie największego, przedśmiertelnego stresu.
Trzecia- zakłada wymiar metafizyczny tego zjawiska. O całej sprawie już prawie zapomniałem, ale kilka dni temu przez przypadek w telewizji obejrzałem materiał, który był reportażem z tragicznego zdarzenia na budowie. I znowu ze zdziwieniem zauważyłem, że śmiertelna ofiara wypadku nie miała na nogach. butów!
Śmierć zdejmuje buty
Śmierć zdejmuje buty
pewnie wielu z Was już o tym słyszało, pozostałym polecam
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Fajna nadinterpretacja. jak nie znamy przyczyny, to musi to być sprawka jakiejś niewidzialnej siły.
A gromy z nieba to się Bóg denerwuje, a deszcz to aniołki sikają
A gromy z nieba to się Bóg denerwuje, a deszcz to aniołki sikają
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Musi być jakieś wytłumaczenie. Poza tym to tylko w przypadkach ofiar wypadków. Więc na pewno prawa fizyki znajdą tu zastosowanie
- Padre Morf
- Posty: 4407
- Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Nie tylko.dragonka pisze:Poza tym to tylko w przypadkach ofiar wypadków.
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Mówisz to na bazie własnych doswiadczeń? Bo w takich tematach ludzie zbyt często opierają sie na relacji znajomego znajomej ciotki teścia
- Padre Morf
- Posty: 4407
- Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Jak najbardziej. Miewałem wyjazdy do pękniętych tętniaków gdzie pacjenci też nie mieli butów mimo, że nikt im ich nie zdejmował.dragonka pisze:Mówisz to na bazie własnych doswiadczeń?
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Więc może znasz jakieś racjonalne wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje? Chodzi o ten przedśmiertny skurcz mięśni?
- Padre Morf
- Posty: 4407
- Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Nie znam. Być może to skutek tzw. efektu wypadającego przedmiotu (tuż po śmierci mięsnie rozluźniają się potem po około 2h od śmierci pojawia się rigor mortis).badger pisze:Więc może znasz jakieś racjonalne wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje?
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Wiem, że to nie ściśle związane z tematem, ale jak szybko to ustepuje?
- Padre Morf
- Posty: 4407
- Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Stężenie pośmiertne? Mniej więcej 3 dni po śmierci.
Re: Śmierć zdejmuje buty.
też już nieraz słyszałem o tym. Moim zdaniem hipoteza autora nr 2 o rozluźnieniu mięśni jest słuszna
Re: Śmierć zdejmuje buty.
Ciekawe, aczkolwiek mało istotne, skoro człowiek już nie żyje. O wiele korzystniejszym byłoby gdyby buty spadały, kiedy jeszcze przejawia jakieś oznaki egzystencji w świecie żywych. Niemniej jednak sprawa godna zainteresowania.
Re: Śmierć zdejmuje buty.
myślę, że pomogliby w tej sprawie Dana Scully i Fox Mulder, niestety to postaci fikcyjne
swoją drogą naprawdę lubię takie historie no, ale niestety chyba nie da rady zbadać tego w warunkach laboratoryjnych, podobnie jak kwestii utraty 2,5 grama zaraz po śmierci.
swoją drogą naprawdę lubię takie historie no, ale niestety chyba nie da rady zbadać tego w warunkach laboratoryjnych, podobnie jak kwestii utraty 2,5 grama zaraz po śmierci.
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 7 Odpowiedzi
- 34810 Odsłony
-
Ostatni post autor: Paviss
6 lis 2018, o 12:59
-
-
Programowana śmierć komórki (PCD)
autor: VVeronika » 22 maja 2015, o 11:47 » w Cytologia - biologia komórek - 4 Odpowiedzi
- 9545 Odsłony
-
Ostatni post autor: VVeronika
22 maja 2015, o 14:59
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości