Chorzy psychicznie z ulicy!
-
- Posty: 100
- Rejestracja: 1 mar 2009, o 11:28
Chorzy psychicznie z ulicy!
Będąc na wakacjach spotkaliśmy mężczyzne, którego zachowanie odbiegało od normy,a mianowicie mężczyzna leżał na ziemi i układał w jakiś schemat drobne pieniążki . Postanowiliśmy wezwać policję, Ci po dość długiej chwili ( widocznie po drodze musieli zaliczyć MacDonald) przybyli, podnieśli go z ziemi i odjechali. Czy ludzie, u których podejrzewamy chorobę psychiczną nie mają prawa do leczenia, czy może powinniśmy byli wezwać karetkę? Czy pogotowie wogóle potraktowałoby taką sytuację poważnie? Czy ludzie z dworców którzy chodzą w kółko i zachowują się dość dziwnie a przy tym są trzeźwi nie mają prawa do pomocy? Prosze o jakieś rady. w następnej takiej sytuacji postaram się komuś pomóc.
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
a popełnil przestepstwo jakies zezawiadomiliscie policje? Od kiedy leżenie na ziemi jest karalne?
to ze jest bezdomnym włóczęgą nie jego wina,życie płata różne figle.
Każdy ma prawo do życia,nawet Ci bezdomni.
A co do leczenia? jeżeli lekarz badający skieruje takiego na leczenie psychiatryczne to pewnie trafi do takieg ośrodka,ale wielu ludzi z ulicy tak się nie bada.bo po prostu nie ma po co.
to ze jest bezdomnym włóczęgą nie jego wina,życie płata różne figle.
Każdy ma prawo do życia,nawet Ci bezdomni.
A co do leczenia? jeżeli lekarz badający skieruje takiego na leczenie psychiatryczne to pewnie trafi do takieg ośrodka,ale wielu ludzi z ulicy tak się nie bada.bo po prostu nie ma po co.
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
O ile się orientuję: chory psychicznie, nieubezwłasnowolniony, musi wyrazić zgodę na leczenie.
- Padre Morf
- Posty: 4407
- Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
wizjonerstwo jak się patrzy ]altruistka11 pisze:widocznie po drodze musieli zaliczyć MacDonald
Karetka tu nie pomoże - jeśli ktoś nie zgodzi się na przewiezienie do szpitala to nic nie można mu zrobić.
Oczywiście sa wyjątki - ujęte w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Ustawa ta mówi, że jeśli chory zagraża sobie, osobom postronnym albo niszczy przedmioty w jego otoczeniu to może zostać przymusowo zbadany i przewieziony do szpitala psychiatrycznego z zastosowaniem przymusu bezpośredniego (można mu podać leki bez jego zgody i zapakować w kaftan).
W innych przypadkach jeśli chory nie chce nikt mu nie pomoże.
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
Może udaremniliście jakieś niesamowite odkrycie nowego Einsteina.altruistka11 pisze:,a mianowicie mężczyzna leżał na ziemi i układał w jakiś schemat drobne pieniążki . :
-
- Posty: 100
- Rejestracja: 1 mar 2009, o 11:28
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
A więc czy za zagrożenie zdrowia można uznać sytuację, w której ten mężczyzna leży na ziemi, dokładnie na ulicy, swoje sprawy fizjologiczne załatwia w spodnie i, jest pokaleczony.
Więc jeśli widzę kobietę siedzącą w Restauracji na dworcu, i w kółko powtarzająca na głos słowne schemty nic nie mogę zrobić. Przecież widać, że ona potrzebuje pomocy specjalisty.
Więc jeśli widzę kobietę siedzącą w Restauracji na dworcu, i w kółko powtarzająca na głos słowne schemty nic nie mogę zrobić. Przecież widać, że ona potrzebuje pomocy specjalisty.
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
Jak profesor rozmawia ze sobą na temat wykładanego właśnie zagadnienia wynika z tego, że tez potrzebuje pomocy specjalisty
Potrzeba trochę wiedzy, żeby ocenić komu pomoc potrzebna.
A wracając do tematu każdy ma w życiu wyjście, a państwo daje niewielkie możliwości pomocy w wielu przypadkach. Często chcąc pomóc i poddając ich aparatowi państwowemu możemy wyrządzić im krzywdę.
Już wiele osób stara się coś z tym zrobić, ale problemy społeczne, socjalne i psychiczne zawsze były i będą -taka smutna prawda
Potrzeba trochę wiedzy, żeby ocenić komu pomoc potrzebna.
A wracając do tematu każdy ma w życiu wyjście, a państwo daje niewielkie możliwości pomocy w wielu przypadkach. Często chcąc pomóc i poddając ich aparatowi państwowemu możemy wyrządzić im krzywdę.
Już wiele osób stara się coś z tym zrobić, ale problemy społeczne, socjalne i psychiczne zawsze były i będą -taka smutna prawda
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
Chyba nie sugerujesz, że cięzko jest odróżnić pana/panią z zaawansowaną delirką od kogoś kto po prostu gada do siebie? Problem raczej w tym, że jak ktoś sobie załatwił zespół korsakowa na własne życzenie, to i tak już mu niespecjalnie można pomóc.tin pisze:Jak profesor rozmawia ze sobą na temat wykładanego właśnie zagadnienia wynika z tego, że tez potrzebuje pomocy specjalisty
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
Potrzeba trochę wiedzy, żeby ocenić komu pomoc potrzebna.
no wlasnie.
jaka na przyklad?tin pisze:Często chcąc pomóc i poddając ich aparatowi państwowemu możemy wyrządzić im krzywdę.
zapamietam ten dzien chyba, bo w pelni sie zgadzam z Toba.yeast pisze:Chyba nie sugerujesz, że cięzko jest odróżnić pana/panią z zaawansowaną delirką od kogoś kto po prostu gada do siebie? Problem raczej w tym, że jak ktoś sobie załatwił zespół korsakowa na własne życzenie, to i tak już mu niespecjalnie można pomóc.
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
Tego nie sugerujędoktorka pisze:zapamietam ten dzien chyba, bo w pelni sie zgadzam z Toba.yeast pisze:Chyba nie sugerujesz, że cięzko jest odróżnić pana/panią z zaawansowaną delirką od kogoś kto po prostu gada do siebie? Problem raczej w tym, że jak ktoś sobie załatwił zespół korsakowa na własne życzenie, to i tak już mu niespecjalnie można pomóc.
- Padre Morf
- Posty: 4407
- Rejestracja: 26 gru 2007, o 04:03
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
Nie?altruistka11 pisze:A więc czy za zagrożenie zdrowia można uznać sytuację, w której ten mężczyzna leży na ziemi, dokładnie na ulicy, swoje sprawy fizjologiczne załatwia w spodnie i, jest pokaleczony.
o tym może zadecydować lekarz - nikt inny.altruistka11 pisze:Więc jeśli widzę kobietę siedzącą w Restauracji na dworcu, i w kółko powtarzająca na głos słowne schemty nic nie mogę zrobić. Przecież widać, że ona potrzebuje pomocy specjalisty.
Rozumiem, że chcecie pomagać ale jest jeszcze prawo, którego trzeba przestrzegać.
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
Pomaganie na siłę jest kwestią niesamowicie sporną. Podam przykład. Mój własny. Mój ojciec stoczył się na dno przez alkohol delikatnie mówiąc ześwirował. Stanowił zagrożenie dla siebie i dla innych (mógł zamarznąć w zimie, odżywiał się przypadkowo, palił nałogowo a pety rzucał na stosy wyzbieranych po śmietnikach rzeczach w swoimmieszkaniu"). Ale nie można mu było pomóc, gdyż nigdybezpośrednio nic nikomu nie zrobił. Jeśli był agresywny wobec osób trzecich, to bez świadków. Dodam że wiele osób go lubiło, byłchorym strszym panem".
Wzięto go do szpitala psychiatrycznego w momencie gdy rzucił się na śmieciarzy z laską, bo zabierali jegoskarby". W szpitalu był trochę, potem trafił na stałe do DPSu z zaostrzonym rygorem.
Mimo, iż początkowo biegły psychiatra orzekł, że ojciec ma demencję starczą i nic mu się już nie polepszy, zaszła niesamowita zmiana. Teraz ojciec trzeźwo myśli, orientuje się w czasie i przestrzeni, mimo fatalnej pamięci jest w stanie przypomnieć sobie słyszane już wcześniej rzeczy, gdy mu się przypomni. Nie powtarza w kółko tych samych kwestii. Nie mruczy do siebie nie prowadzi monologów z wyimaginowanymi osobami. W DPSie ma zapewnione regularne odżywianie, o higienę dbają za niego. Przestał miećartystyczne wizje jak zbieranie butelek i chęć obłożenia nimi kamienicy czy też robienie kaplicy w wejściu do niej.
Czy to wszystko mu się przysłużyło? Tak. Jednak codziennie siedzi wśród wariatów mimo że sam o wiele przewyższa ich poziom intelektualny i umiera. Nie ciałem, duchem. żyje w zamknięciu marzy o wyjściu, o działaniu, o patrzeniu na dorastające córki, o wolności. Nie wie, jak wyglądało jego życie wcześniej tak więc w jego odbiorze to w tym momencie dzieje mu się potworna krzywda. Żyje nadzieją i umiera wraz z nią.
Teraz widząc osobę chorą psychicznie na ulicy decydujcie za nią, co bedzie dla niej dobre.
Wzięto go do szpitala psychiatrycznego w momencie gdy rzucił się na śmieciarzy z laską, bo zabierali jegoskarby". W szpitalu był trochę, potem trafił na stałe do DPSu z zaostrzonym rygorem.
Mimo, iż początkowo biegły psychiatra orzekł, że ojciec ma demencję starczą i nic mu się już nie polepszy, zaszła niesamowita zmiana. Teraz ojciec trzeźwo myśli, orientuje się w czasie i przestrzeni, mimo fatalnej pamięci jest w stanie przypomnieć sobie słyszane już wcześniej rzeczy, gdy mu się przypomni. Nie powtarza w kółko tych samych kwestii. Nie mruczy do siebie nie prowadzi monologów z wyimaginowanymi osobami. W DPSie ma zapewnione regularne odżywianie, o higienę dbają za niego. Przestał miećartystyczne wizje jak zbieranie butelek i chęć obłożenia nimi kamienicy czy też robienie kaplicy w wejściu do niej.
Czy to wszystko mu się przysłużyło? Tak. Jednak codziennie siedzi wśród wariatów mimo że sam o wiele przewyższa ich poziom intelektualny i umiera. Nie ciałem, duchem. żyje w zamknięciu marzy o wyjściu, o działaniu, o patrzeniu na dorastające córki, o wolności. Nie wie, jak wyglądało jego życie wcześniej tak więc w jego odbiorze to w tym momencie dzieje mu się potworna krzywda. Żyje nadzieją i umiera wraz z nią.
Teraz widząc osobę chorą psychicznie na ulicy decydujcie za nią, co bedzie dla niej dobre.
Re: Chorzy psychicznie z ulicy!
biorac pod uwage, ze Twoj ojciec mogl juz dawno umrzec (np zamarznac) to stwierdzam, ze mimo wszystko lepiej, ze siedzi zwariatami jak to mowisz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości