I rok lekarski - podsumowanie

Porady jak się dostać na medycynę, na kierunek lekarski. Wykaz punktów na poszczególnych uczelniach. Materiały do nauki, testy. Wzajemna pomoc w nauce.
Awatar użytkownika
Collo
Posty: 1761
Rejestracja: 26 gru 2009, o 08:33

I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: Collo »

Macie już oficjalny poradnik od Peer Supportu, gdzie wszystko jest dokładnie opisane:
zobacz-ten-plik.pdf
(6.12 MiB) Pobrany 228 razy
Jest to jednak przewodnik wrzucony na stronę powiązaną z wumem i z wiadomych względów nie można w nim było za bardzo opisywać jak to niektóre przedmioty są nudne, jak fatalnie prowadzą je niektórzy prowadzący albo jak źle wyglądają niektóre zaliczenia. Tutaj na forum opiszę głównie swoje subiektywne odczucia na temat wszystkich przedmiotów po 1 roku. Może się komuś przyda. Zamieszczony niżej post jest pisane z perspektywy II WL, ale wiele rzeczy będzie się pokrywać z I WL. Zamieszczam opisy każdego przedmiotu z 1 roku w 3 częściach (Organizacja zajęć, Książki i Sposób oceniania). Polecam też przeczytać całego bloga (razem z komentarzami) studenta 3 roku. Wpisy ukazywały się dosyć rzadko i można go całego przeczytać dosłownie w 1 dzień. Trzeba jednak pamiętać, że kilka rzeczy jest już nieaktualnych. Zresztą nawet u was na pewno zajdą jakieś zmiany w porównaniu do naszego roku.

1) ANATOMIA
I Organizacja zajęć
Zajęcia z anatomii odbywają się 2 razy w tygodniu, każde trwają 2 godziny. Na pierwszych zajęciach z anatomii nie trzeba mieć fartucha, cały wydział przychodzi do prosektorium do środkowej sali i tam asystenci po kolei wyczytują nazwiska osób ze swojej grupy (na II WLu czytają chyba od najstarszego do najmłodszego, jak pierwszych 2 asystentów was nie wyczyta to jest super). Po usłyszeniu swojego nazwiska przechodzicie do wskazanej sali, siadacie na taboreciku i czekacie na asystenta. Na początku kilka minut luźnej gadki, przedstawiacie się, mówicie skąd jesteście itp. Potem zaczynają się już normalne zajęcia. Asystent wyjmuje z pudełka kręgi i zaczyna tłumaczyć. Na 1 zajęcia można się nauczyć, żeby cokolwiek z nich wynieść, ale nie trzeba. Jest niby wyjściówka po zajęciach, ale ona się nie liczy. U nas było tak dobrze, że po 1 zajęciach był ponad tydzień przerwy, dzięki temu można było ogarnąć zarówno poprzedni jaki i następny temat. U was może tak nie być przez późne rozpoczęcie roku akademickiego. Każde kolejne zajęcia rozpoczynały się wejściówką, co to jest opisałem dalej Dalsza część zajęć wyglądała różnie w zależności od asystenta. Niektórzy najpierw odpytują swoją grupę anatomiczną, z tego, z czego trzeba było się przygotować na zajęcia inni przed oglądaniem preparatów wszystko tłumaczyli, a jeszcze inni od razu przechodzili do ciał i pokazując na nim jakąś strukturę krótko lub długo opisywali. Pierwszym działem na anatomii jest osteologia. Kości można wypożyczać też poza zajęciami w prosektorium i oglądać w budynku Anatomicum. Zestawów jest sporo i tylko przed samym kolosem ich brakuje. Kości są raczej w kiepskim stanie (łopatki z foramen scapulae np. ). Minusem jest też to, że są same modele czaszek. Ludzkie są w CBI (centrum biblioteczno-informacyjne na Żwirki i Wigury) ale jest ich tylko kilka (ze 3?). Jak przyjdziecie o 8 to ją dorwiecie, ja byłem po nie 2 razy, raz mi się udało, innym razem została mi dosłownie sprzątnięta sprzed nosa Posiadania własnej „pomocy anatomicznej” nie polecam. Są 3 zajęcia z czaszki na zajęciach na anatomii, poza tym jak wspominałem, są też w biblio, modele też są dobre do obczajenia niektórych rzeczy. No i wielu ludzi je ma, od starszego rodzeństwa, rodziców czy znajomych. Można się umówić w kilka osób i ją wspólnie oglądać, sam jeździłem do kolegi z grupy parę razy i takie wspólne omawianie dużo mi dało. Po osteologii jest kolokwium ustne, a od razu kilka dni później zaczyna się nowy dział OUN i wchodzą preparaty mokre. Na początku formalina bardzo drażni, po kilku zajęciach już jest lepiej, ale nadal jak się za bardzo pochyli to jej opary wpadają do gardła i nosa, oczy zaczynają mocno łzawić i chwilę jest nieprzyjemnie, ale jakoś bardzo to nie przeszkadza. Na oczy dobre są podobno soczewki. Po kilku zajęciach z OUNu jest Głowa i Szyja i to wtedy wchodzą już całe ciała, które będą wam towarzyszyć już do ostatnich zajęć.
Wykłady: Odbywają się 2x w tygodniu i trwają tylko 45 min. Jakość wykładu zależy od prowadzącego. Podczas nich nie ma sensu nic notować, bo nie ma na to czasu. Wiedza przekazywana na wykładach i tak zazwyczaj nie przydaje się na kolokwia, warto ich po prostu posłuchać. Moim zdaniem najgorsze wykłady miała pani S-P – głównie dotyczyły rozwoju, na którymś wykładzie z osteologii omawiała np. budowę szkieletu orangutana. Autorka skryptu do OUN na wykładach praktycznie tylko cytowała swoją publikację (taka wersja z lektorem ), można na nie przyjść po przerobieniu danego tematu- wtedy to jakaś forma powtórki, bez wcześniejszej nauki raczej nie ma sensu zawracać sobie nimi głowę. Według mnie jedne z lepszych wykładów miał kierownik zakładu, bardzo dobrze omówił stawy i doły czaszki, co rozwiało wiele moich wątpliwości z nimi związanych. Świetne są też wykłady z radiologii dr. Sz. Bardzo kiepskie ma też współautor sławnej książki o głowie i szyi. Najczęściej po stwierdzeniu, że musi mówić do mikrofonu odkładał go, więc często nic nie było słychać. Poza tym nie mówi nic konkretnego, często sobie żartuje, więc nie jest nudno, ale jego wywody ro raczej strata czasu. Wykłady prowadzi wielu różnych asystentów, opisałem tych co prowadzą ich najwięcej. Obecność nie jest sprawdzana, (nawet gdy przyjdzie kilka osób jak na ostatnie wykłady z panią S-P) więc sami decydujecie czy chcecie chodzić.
II Książki
- Skawina – 8 cienkich książek. Zazwyczaj jedna część była do jednego działu, dzięki czemu można je było zabrać ze sobą wszędzie. Materiał w nich zawarty jest bardzo skondensowany, rysunki ma beznadziejne, ale do czego jest atlas? Skawina to „must-have” na 1 roku. Chyba wszyscy to mieli, ale nie każdemu to pasowało. W trakcie naszego roku wyszło nowe wydanie z mianownictwem angielskim. Błędów oczywiście nie poprawili, zmienili tylko niektóre rysunki na takie „atlasowe” no i obok nazw łacińskich dopisali angielskie. Jak macie możliwość taniego kupienia starych wydań to się nie wahajcie, mianownictwo angielskie jest w takich studenckich wskazówkach, poza tym są książki polsko-angielskie np.niektóre wydania Feneisa. Ze Skawin nie warto kupować tomu z OUNem. Sam go już nie kupowałem, bo praktycznie każdy go odradzał, podobne opinie mieli ludzie u mnie na roku.
- Bochenek – jego książki kojarzy chyba każdy student 1 roku jeszcze przed początkiem roku akademickiego Tomy bardzo obszerne, dużo szczegółów i rzeczy zbędnych (histologia chociażby). Uczyłem się z nich do OUNu, klatki piersiowej, brzucha i miednicy i czytało mi się go bardzo dobrze. Czy będziecie się chcieli z niego uczyć zdecydujecie sami, na kolokwia czy egzamin spokojnie wystarczyła wiedza ze Skawin z wyjątkiem pierwszego kolosa (z OUNu).
- Pituchowa – do niej raczej rzadko zaglądałem, dłużej posiedziałem z nią dopiero na kończynach, wcześniej otwierałem ją tylko by coś sprawdzić czy w czymś upewnić. Książka bardziej opisowa niż Skawina, ale też wszystko skrótowo opisane i wielu rzeczy w niej nie ma, w bibliotece jest jej sporo, więc wypożyczyć warto
- Anatomia czynnościowa OUN Dobaczewskiej – skrypt napisany przez osobę z naszej uczelni, więc to pozycja, która każdy musi przerobić. Można go było kupić w sklepiku w Anatomicum z ok. 10zł. Moim zdaniem książka dosyć dobrze opracowana, choć niektóre zagadnienia były dla mnie niezrozumiałe, wtedy zaglądałem do książki Morysia i Narkiewicza, pdf bardzo łatwo zdobyć. Generalnie skrypt Dobaczewskiej świetnie się sprawdził do powtórki do egzaminu.
- Feneis – z niego uczyłem się głównie osteologii. Każdy element kości zaznaczony na rysunku + krótki opis do niego. Dużym plusem był też fakt, że kolejność struktur w Feneisie zgadzała się z ich kolejnością na „oficjalnych” wskazówkach.
- GiS Ciszek, Aleksandrowicz – książka bardzo obszerna. W tym przypadku nie ma co się sugerować nazwiskami autorów. Książka nie jest niezbędna, ale jak wam się spodoba to możecie przeczytać Ja żałowałem, że targałem ją na święta do domu, chyba nawet nie zajrzałem.
Atlasy:
- Netter i Sobotta – 2 najpopularniejsze atlasy. Oba wzajemnie się uzupełniają. Od GiSu korzystałem praktycznie tylko z nich
- Sinelnikov – stary rosyjski altas. Jak dla mnie rewelacyjny do osteologii, do OUNu też niczego sobie. Po tych 2 działach przestałem z niego korzystać głównie przez rozbicie wszystkiego na 3 tomy. Większość obrazków w nim zawarta jest czarno-biała, mi to nie przeszkadzało, wole coś mało kolorowego, ale starannie zrobionego niż jakieś oczojebne rysunki z tysiącem kolorów i podpisów, w których nie możesz się połapać co jest czym
- Prometeusz – ten atlas staje się chyba coraz bardziej popularniejszy. Sam często do niego zaglądałem w bibliotece w Anatomicum w trakcie przerw między zajęciami. Ilustracje bardzo kolorowe, struktury anatomiczne pokazane z wielu perspektyw, ale moim zdaniem nie warto wydawać 500zł na atlas, w którym nie ma wszystkiego (zakrętów mózgu chociażby, a pojawiają się one praktycznie na każdej sali na kolokwium praktycznym z OUNu).
- Atlasy fotograficzne – z bibilio udało mi się tylko wypożyczyć wersję skróconą Yokochiego i była do dupy. Natomiast w bibliotece w Anatomicum natknąłem się na wersję rozszerzoną i ona bardzo przypadła mi do gustu i często przed zajęciami w prosektorium do niej zaglądałem. Opinia studentów co do atlasów fotograficznych jest bardzo różna, moim zdaniem nie warto ich kupować na własność, bo są drogie, ale czasami można je pooglądać, zależy co komu bardziej podpasuje, mi na co dzień lepiej uczyło się ze zwykłych.
III Sposób Oceniania
Dokładny opis zaliczeń na 1 roku macie opisany w przewodniku dydaktycznym, tu opisze tylko ogólne wrażenia.
Każde zajęcia z anatomii rozpoczynały się wejściówką, która była nowością stworzoną przez zakład po to abyśmy się uczyli systematycznie z zajęć na zajęcia, a nie tylko przed samym kolokwium. Nie wiem co to komu przeszkadzało, ale dobra. Żeby być dopuszczonym do egzaminu trzeba było je zaliczać, ja od początku miałem z tym problem. Forma tego sprawdzianu bardzo mi nie pasowała, asystent dyktował 2-6 pytań typu „wymień wszystkie” (rozgałęzienia jakiejś tętnicy, elementy części bliższej kości itp.) i trzeba było to wszystko w kilka minut wypisać. Czasami wszystkie pytania były łatwe, czasami było tak, że po ich przeczytaniu już się wiedziało, że niewiele się napisze. Najlepsze pytanie było chyba o wypisanie wszystkich elementów jakiegoś przekroju mózgu. Czyli żeby to zaliczyć trzeba było sobie wyobrazić ten przekrój w głowie i wypisać wszystkie te elementy 0_o Na wejściówkach zdarzały się nawet pytania z jeszcze nieprzerobionych działów czy pytania układane pod konkretną książkę. Pytania spisywaliśmy w grupie na fejsie, pewnie ktoś to zebrał, więc zobaczycie jak to wygląda. No i klucz do nich był zazwyczaj beznadziejny, zawsze uwzględniał zmienności występujące u niewielkiej liczby ludzi albo tylko wybrane elementy ze wszystkich które istnieją (były np. zachyłki chyba jamy brzusznej i tylko niektóre znalazły się w kluczu, za wypisanie poprawnych nazw zachyłków, których nie było w kluczu nie było punktów). Poza tym zabierały one czas, który lepiej byśmy spożytkowali np. przy preparatach. Cieszę się, że większość asystentów miała o tych wejściówkach takie same zdanie jak studenci (jeśli wiecie co chcę powiedzieć ^^). Mimo wielu wad miały one jedną wielką zaletę. Za zaliczenie wszystkich wejściówek w danym dziale dostawało się dodatkowe 5 pkt. do puli punktów za teorię, którą trzeba było zdobyć by być dopuszczonym do egzaminu. Jako, że działów jest 8 można było łącznie zdobyć dodatkowe 40 pkt. i dzięki nim wiele osób uchroniło się przed tzw. rozbójnikiem – testem dopuszczającym do egzaminu.
Po każdym dziale na oddzielnych zajęciach odbywało się kolokwium, pierwsze z nich (osteologia) było ustne, pozostałe składały się z części teoretycznej (testu) i praktycznej (szpilki). Pierwsze kolokwium jest bardzo stresujące, bo jest pierwszym poważnym zaliczeniem na uczelni, poza tym odbywa się ono w formie ustnej. Jego zdawalność jest bardzo różna i niestety najczęściej zależy od tego, na jakiego asystenta się trafi. Niektórzy wszystkim zaliczają w 1 terminie, inni większość grupy zostawiają na 2 termin i tam przepuszczają wszystkich. Generalnie nauczcie się na to kolokwium najlepiej jak potraficie (choć wiadomo, do wszystkiego trzeba podchodzić z głową i siedzenie 24h/dobę przy książkach to kiepski pomysł) i idźcie na nie z podniesioną głową, może się uda A jak nie pójdzie to zawsze jest 2 termin, jak tu znowu nie wyjdzie jest 3 termin, co prawda dopiero w maju, ale na II WLu prowadzi go już nie wasz asystent tylko opiekun roku II WL, a on wszystkim to zalicza Część teoretyczna kolokwiów pisemnych to test 36 pytań w 36 min. O ich trudności nie ma co tu teraz wspominać, bo u was może być zupełnie inaczej. Są zdjęcia większości naszych kolosów i tych sprzed 2 lat, więc sami się przekonacie jak to wygląda Część praktyczna, składa się ze szpilek. Max. Pkt. Do zdobycia to również 36. Podczas tej części rozpoznaje się struktury anatomiczne, w które jest po prostu wbita szpilka. Szczegółów o tym co trzeba konkretnie uwzględnić dowiecie się od asystentów.
Żeby być dopuszczonym do egzaminu trzeba uzyskać 164 pkt. z każdej części. Nieuzyskanie wymaganej liczby punktów z danej części skutkuje pisaniem tzw. rozbójnika z tej właśnie części z materiału z całego roku. Starajcie się uzyskać te punkty, bo te rozbójniki są masakryczne. Odbywają się dosłownie kilka dni po ostatnim kolokwium z anatomii i zazwyczaj nie są za łatwe. Niezaliczenie takiego rozbójnika skutkuje niedopuszczeniem do egzaminu, wówczas macie 2 termin, który może być niestety ostatecznym, ale to jeszcze odległe dzieje, nie ma co się martwić na zapas Jeśli chodzi o egzamin to moim zdaniem najlepiej uczyć się do niego ok. 2 tygodni i skupić się szczególnie mocno na szpilkach. Jeśli nadal część teoretyczną będzie układał dr Sz. to z zaliczeniem tego nie będzie większego problemu, bo jest sporo łatwych pytań (choć wiadomo, z zerową wiedzą to się nawet tego nie zaliczy). Jeśli chodzi o część praktyczną to jest różnie. Jest to chyba najbardziej stresująca część egzaminu, bo po upływie czasu do danego stanowiska nie można już potem do niego wrócić oraz łatwo zrobić 3 błędy w bazówkach, po których popełnieniu reszta egzaminu już nie jest sprawdzana. Podstawą nauki do tej części powinno być dobre ogarnięcie bazówek, które pojawiają się nawet w drugiej części. Poza tym warto przejrzeć różne atlasy, zdjęcia szpilek na komputerze, przejść się do „otwartego prosektorium” i zrobić testy na stronie zakładu. Ja miałem z nimi duży problem praktycznie przez cały rok i dzięki temu, że podczas przygotowań do egzaminu „męczyłem” je długo i z wielu różnych źródeł udało mi się je zaliczyć. Zresztą szpilki na egzaminie są zazwyczaj łatwiejsze niż te na kolokwiach. W drugiej części trafia się czasami kilka totalnie z dupy, ale jest ich niewiele i strata kilku punktów chyba was nie zaboli

2) Histologia
I Organizacja zajęć
Histologia jest raz w tygodniu i rozpoczyna się krótkim seminarium (tak naprawdę to wykład, ale będą wam wmawiać, że to seminarka) prowadzącym przez różnych pracowników zakładu. Dla mnie większość z nich była średnia, często przynudzali, ale przychodziłem, bo można było sobie nieco powtórzyć temat i zorientować się co jest czym na preparatach. Czy te zajęcia wstępne są obowiązkowe? Nie wiem. W jednym tygodniu jakiś prowadzący powiedział nam, że są tylko dla chętnych, a w następnym tygodniu inna asystentka stwierdziła, że są obowiązkowe i obecność swojej grupie sprawdziła. Po seminarium wstępnym rozpoczynają się ćwiczenia, jesteście dzieleni na 10-15 osobowe grupki każda nich ma przydzielonego 1 asystenta. Jeśli myśleliście, że ludzie, którzy kazali wam kupić kredki na 1 rok żartowali to jesteście w błędzie. Te zajęcia to głównie oglądanie pod mikroskopem preparatów znajdujących się na szkiełkach i przerysowywanie ich do czystego zeszytu. Jak dla mnie totalnie zmarnowany czas. Żeby umieć rozpoznać preparaty musiałem (jak i większość innych osób) po prostu poprzeglądać różne zestawy ze szkiełkami samodzielnie. Do rysunków zeszytowych raczej mało kto potem zaglądał. Niektórzy asystenci robią też swoim grupom testy albo odpytują, ale zazwyczaj nie robią problemów z dopuszczeniem do kolokwium.
Wykłady: W trakcie roku było ich tylko kilka, warto przyjść na pierwszy prowadzony przez kierownika zakładu, który służy bardziej zapoznaniu się ze sposobem oceniania i zakładem histologii niż z przekazaniem jakiejś wiedzy. Z pozostałych byłem tylko na jednym i po nim stwierdziłem, że nie warto tracić na to czasu. Wiele osób chwaliło wykłady z embriologii.
II Książki
- Histologia Sawickiego – Tu już nie ma tak jak z anatomią, że wybierasz to z czego ci się lepiej uczy. Na histologii obowiązuje praktycznie ta jedna książka, z tym, że trzeba ją umieć praktycznie na pamięć. Na kolokwiach pytają praktycznie o każdą informację w niej zawartą. Trzeba zakupić koniecznie najnowsze wydanie, jeśli w tym roku nic nowego nie wyszło to obowiązuje te z 2012 roku. Książka jak dla mnie bardzo trudna w zrozumieniu, wiedza mocno skondensowana, masa błędów. Sawicki często sam sobie zaprzecza, niektóre zdania są nielogiczne, wiele głupot typu „Glukagon pobudza także wydzielanie insuliny” itp.
- Histologia Wheater’a – Książka bardzo prosta w odbiorze, ale niestety, zawiera niewiele informacji i nie da się zdać kolokwium bazując tylko na niej. Jak nie mogłem czegoś zczaić z Sawickiego próbowałem znaleźć to zagadnienie w Wheaterze, ale najczęściej tego w ogóle w nim nie było Generalnie nie ma sensu kupować, ale można czasami spojrzeć na niego w wersji komputerowej, pdfa łatwo znaleźć.
- Embriologia Moore’a – nowa książka do embriologii, mnie nie porwała, ale wielu osobom się podobała. Jest napisana w miarę prosty językiem, wkurzające są odnośniki do obrazków znajdujących się zawsze kilka stron dalej. Ostatni dział w Moorze to masakra i jak się nie staracie o zerówkę to w ogóle go nie czytajcie Zresztą, na kolokwium było z tego niewiele pytań, w przygotowaniach do egzaminu to już w ogóle nie ma co do tego zaglądać. Większość tej książki to informacje o tym co się po kolei rozwija zarodka, a potem płodu i tak naprawdę to ciężko tu o cokolwiek zapytać. Całej książki nie warto kupować (kosztuje niecałe 100zł) a za ksero wybranych działów zapłacicie mniej niż 10zł, kolorowe obrazki można sobie doglądnąć w pfdie, choć mi np. wystarczyły czarno-białe.
III Sposób oceniania
Z histologii są 3 kolokwia, które odbywają się w soboty ^^ Składają się z 50 pytań, z czego połowa jest jednokrotnego wyboru, a druga połowa to tzw. kombinacje, gdzie ocenia się prawdziwość kilku zdań. Tak jak pisałem wcześniej, na kolokwiach pytają o szczegóły z Sawickiego, przed kolosem warto zrobić testy i powybierać pytania z egzaminów, bo niektóre się powtarzają. Zdawalność jest różna, najgorsza była chyba po 1 kolosie ok. 70% zdało. Drugie terminy są trudniejsze i zazwyczaj zdaje je mniej niż połowa zdających, a 3 termin jest w maju, kiedy jest mnóstwo innych spraw na głowie. Dopuszczenie do egzaminu uzyskuje się poprzez zaliczenie wszystkich kolosów. Przed kolokwiami testowymi są kolokwia praktyczne – zazwyczaj polegają na rozpoznaniu 5 szkiełek i w zależności od asystenta 3 lub 4 dobrze rozpoznane zaliczają. Kilka tygodni przed kolokwiami dostaje się zestaw ze szkiełkami i można go obejrzeć w miejscach gdzie znajdziemy mikroskop, czyli w CBI (do 20) i bibliotece w Anatomicum (do 16). Zestawy można wymieniać i dobrze jest właśnie obejrzeć kilka różnych zestawów, bo preparaty bardzo się od siebie różnią. Raczej mało osób ma problem z ich zaliczeniem, jak się nie uda to poprawia się na następnych zajęciach albo przychodzi do innej grupy. U niektórych asystentów kolokwium praktycznego w ogóle nie było Egzamin z histologii jest krótko mówiąc c*ujowy. Forma jak na kolokwiach tylko więcej pytań. Sawicki na pamięć + wszystkie pytania z kolokwiów i egzaminów jakie znajdziecie powinny spokojnie wystarczyć do zaliczenia. Nie przejmujcie, że podczas przygotowań do egzaminu będzie się wam wydawało, że Sawickiego czytacie pierwszy raz, raczej większość osób tak miała.

3) Biofizyka
I Organizacja zajęć
Na pierwszych zajęciach z biofizyki prowadzący zaczyna tłumaczyć co będziemy robić na zajęciach, podaje wymagane książki itp. Na początku każdy słucha, ale gdy zaczyna omawiać błędy i odchylenia używając skomplikowanych wzorów matematycznych to prawie każdy się wyłącza Plusem pierwszych zajęć jest to że są najkrótsze, pozostałe trwają zwykle 3h. U mnie w grupie było bardzo śmiesznie i wesoło, ale mimo wszystko, tu nic to konkretnego się nie robi i czasami niecierpliwie czekało się do końca zajęć. Pracuje się w 6-osobowej grupie, podzielonej alfabetycznie. Zajęcia prowadzi jakiś pracownik zakładu, który oprócz waszej ma jeszcze 1-2 grupy. Najczęściej zajęcia wyglądają tak, że przychodzi ktoś na początku zajęć, sprawdza obecność, zadaje coś do zrobienia i wychodzi, po czym wraca po 0,5h, trochę posiedzi, pogada, zada coś praktyczniejszego do wykonania i znowu wyjdzie. Na początku zajęć jest tzw. odpytka, czyli sprawdzenie wiadomości z tego z czego trzeba było się nauczyć z ich skryptu. Niektórzy asystenci potrafią zrobić nawet kartkówkę z rzeczy, których trudno znaleźć w internecie i przez nią wywalają całą grupę (no bo co obskakiwać dwie grupy jak można jedną, im więcej wolnego tym lepiej ). Większość asystentów jest raczej wyrozumiała i do pozostania na zajęciach wystarczy tylko wiedza ze skryptu. Niektórzy z nich są dosyć specyficzni, sami się przekonacie
Wykłady: Jest tylko 1, to był jeden z pierwszych wykładów, więc przyszedł prawie cały wydział. Niestety, okazał się nudny i nieciekawy, a że był jeszcze dosyć długi to wiele osób po prostu na nim zasnęło
II Książki
Skrypt zakładowy – jest napisany właśnie przez większość osób prowadzących zajęcia. Na każde zajęcia jest niby tylko 10-15 stron, ale są one bardzo trudne w zrozumieniu. Fizyka w LO przydaje się na niektóre zajęcia (rtg np.) ale można sobie poradzić bez niej
Biofizyka Jaroszyka – Niektórzy korzystali z niego jak asystent ich wyrzucił z zajęć, by nie zmarnować kolejnego podejścia (przychodziło się wtedy na zajęcia do innej grupy) Jak dla mnie nawet wtedy nie warto go otwierać.
III Sposób oceniania
Każde zajęcia zalicza wam asystent poprzez złożenie swojego podpisu na kartce na końcu zajęć. Po wszystkich ćwiczeniach odbywa się test końcowy. W przygotowaniach do niego nie ma co zaglądać do skryptu i wszystko sumiennie powtarzać. Najlepiej wieczór przed testem poświęcić na robienie testów z poprzednich lat. Warto też zajrzeć do skryptu zrobionego przez studenta z naszego roku. Na tym teście końcowym powtarza się ok. 30-40% pytań. Przy odrobinie szczęścia w strzelaniu może się uda A jak nie, to nie ma co się martwić, bo 2 termin zawiera identyczne pytania jak 1 . Choć w tamtym roku osoba układająca test dla II WLu mimo wcześniejszych zapewnień dała zupełnie inny test. Na szczęście wszyscy to zaliczyli.

4) Pierwsza Pomoc z elementami pielęgniarstwa.
I Organizacja zajęć
Ten przedmiot odbywa się w bardzo wielu różnych miejscach. Ja miałem zajęcia w szpitalu na Działdowskiej. Prowadzący byli bardzo fajni, lubiłem te zajęcia, ale mimo ciekawych opowiadań nie robiliśmy nic konkretnego, zero praktyki. W innych miejscach niektóre grupy wykonywały różne wkłucia na sobie, ale raczej to nie tak powinny wyglądać te zajęcia… Wykładów z PP było kilka, ja wolałem się uczyć anatomii w bibliotece niż na nie chodzić, więc trudno mi cokolwiek o nich powiedzieć. Przejdźcie się na któryś z pierwszych ocenicie sami
II Książki
Brak
III Sposób oceniania
Niektórzy zaliczali przedmiot tylko na podstawie obecności, inny robili kolokwia ustne, ale generalnie wszyscy od razu to zaliczają.

5) J. obcy (j. angielski)
I Organizacja zajęć
Lektorów j. angielskiego jest bardzo dużo, więc u różnych grup wygląda to różnie. Główny nacisk jest kładziony na słownictwo. Jako, że zajęcia odbywają obrębie grupy dziekańskiej to praktycznie po angielsku niewiele się mówi.
II Książki
English for medicine Ciecierskiej – jedna książka na 2 lata. Jedni lektorzy trzymają się jej bardziej, inni bazują głównie na własnych kserówkach, ale raczej każdy jej wymaga
III Sposób oceniania
Po każdym semestrze trzeba się przygotować na prezentację ustną i test. Trudność tych zaliczeń zależy od asystenta. U większości grup nie ma problemu z zaliczeniem.

6) Łacina
I Organizacja zajęć
Lektorów od łaciny jest kilku. Na I WLu jest pan B. o którym można naprawdę wiele usłyszeć . Na II WLu wszystkie grupy miały z p. O. Na zajęciach uczyliśmy się podstaw gramatyki, słownictwa było raczej niewiele. Jedna lekcja była z greki, kilka poświęciliśmy na pisanie i odczytywanie recept. Na niektórych zajęciach były tzw. kolokwia ustne (trzeba było się po prostu nauczyć kilku słówek łacińskich i z tego odpytywała). Zajęcia raczej nudnawe, choć czasami było wesoło, fajne były odskocznie z łacińskimi sentencjami z jej podręcznika no i śpiewanie kolęd po łacinie. Na dzień nauczyciela najlepiej podarować jej jakieś czekoladki czy coś w tym rodzaju (od tak, z grzeczności… )
II Książki
Wszystkie książki ustala prowadzący na pierwszych zajęciach. W wakacje nie ma sensu kupować czegoś do łaciny. (chyba, że na II WLu materiały pani O. do łaciny)
III Sposób oceniania
Łacina trwa semestr i kończy się testem końcowym. U pani O. tydzień przed nim odbywa się powtórzenie wiadomości i na podstawie niego trzeba się jakichś konkretnych rzeczy nauczyć. Test u niej nie jest bardzo trudny, większość grupy zalicza za 1 razem, jak się nie uda to jest potem test poprawkowy, jak znów nie wyjdzie jest odpytka do skutku, więc nie ma co się za bardzo na tym przedmiocie skupiać. W trakcie zajęć można było zdobywać plusy (za jakieś zadania dla chętnych z pracy domowej) i minusy (np. za brak pracy lub nieprzygotowanie do zajęć). Otrzymywało się za nie +/- 1 punkt do testu końcowego.

7) Biostatystyka z informatyką
I Organizacja zajęć
Przedmiot ten miał tylko II WL. Pamiętacie technologię inf./informatykę z LO? Tu niewiele się zmienia. W zależności od prowadzącego albo całe zajęcia siedzi się na fb, demotach itp., albo udaje, że się słucha i siedzi na fb, demotach itp. U mnie to wyglądało tak, że na pierwszych zajęciach wchodziliśmy na pubmed, kopiowaliśmy jakiś wybrany artykuł związany z medycyną do worda i tłumaczyliśmy za pomocą google translate poprawiając przy tym jakieś błędy językowe wynikające z tego tłumaczenia (wtf?). Potem był excel i program statistica. Prowadzący zasypuje cię dziesiątkami jakichś formuł, ty nic nie ogarniasz, ale jest dobrze!
Wykłady: Z tego przedmiotu są tylko 2. Na żaden raczej nie warto przychodzić. Na drugim niby sprawdzali obecność, ale żadnych konsekwencji nieprzyjścia nie było.
II Książki
Brak
III Sposób oceniania
Na ostatnich zajęciach jest test, 8 pytań na 8 min. chybagt50% zalicza. Zawiera również pytania z wykładów. U nas prowadzący pozwalał korzystać z internetu, więc jakoś to można było zdać. Jak się nie uda to można to zaliczać do skutku, trzeba jednak za każdym razem specjalnie przychodzić do zakładu.

Propedeutyka medycyny uzależnień
I Organizacja zajęć
I znowu, różne grupy miały zajęcia w różnych miejscach. Ja miałem je w szpitalu psychiatrycznym na Bródnie. Były to jedne z moich ulubionych zajęć i nie przeszkadzało mi nawet to, że zaczynały się one o 8 rano Na początku był jakiś nudnawy wykładzik o objawach uzależnienia itp. Po godzinie i tak się tego nie pamięta. Najlepsze zostawiają na koniec. Prowadzący proszą na zajęcia pacjentów szpitala. Najczęściej byli to ludzie uzależnieni od alkoholu czy narkotyków i członkowie klubu AA. Czasami zdarzali się też inni pacjenci szpitala, będący na rozmowie z psychiatrą. Naprawdę dobrze słuchało się ich historii. Najlepszy sposób, by pokazać jak nadużywanie niektórych używek może zrujnować życie. A pacjenta będącego na konsultacji z psychiatrą moja grupa zapamięta chyba na zawsze
II Książki
Brak
III Sposób oceniania
Zaliczenie mieliśmy na podstawie obecności. Z 5 zajęć wystarczyło być na 4. Coś słyszałem, że u was mają być jakieś referaty, nie wiem ile w tym prawdy.

9) Podstawy biologii molekularnej
I Organizacja zajęć
Moim zdaniem jeden z najgorszych i najnudniejszych przedmiotów na 1 roku. Zajęcia rozpoczynają się wstępem teoretycznym, który polega na tym, że prowadzący odpala prezentację i ją czyta (czasami nawet zmienia szyk zdania!) Po omówieniu wszystkich zagadnień przechodzimy do wykonywania ćwiczenia praktycznego (od 2 zajęć). Dzielimy się na mniejsze grupy i wykonujemy różne doświadczenia np. PCR, elektroforezę. Dostajemy kilka różnych probówek, dolewamy jedne substancje do drugich. Nikt nie wie co i dlaczego dodaje do czegoś, ale jest dobrze! Można sobie chociaż pożartować, pogadać i popipetować. Na końcowych zajęciach wycinamy chromosomy i dopasowujemy do odpowiedniej pary i wklejamy na właściwy kariogram. Nie bawiłem się tak dobrze od 3 klasy szkoły podstawowej. Serio.
II Książki
Potrzebna jest tylko ćwiczeniówka ze skrypciarni, koniecznie nowa, bo są tam wycinanki. Książkami prezentowanymi na pierwszych zajęciach się nawet nie przejmujcie.
III Sposób oceniania
Na poszczególne zajęcia nie trzeba się przygotowywać. Na ostatnich jest test końcowy – 20 pytań, 12 poprawnych zalicza. Na to już trzeba się przygotować, najlepiej dzień przed przeczytać prezentacje, które po zajęciach wysyłają na maila. Chyba nigdy nie czytałem czegoś bardziej niezrozumiałego jak to. Przy pobieżnym ogarnięciu tych prezentacji, wiedzy z genetyki z LO i odrobinie szczęścia można to zaliczyć za 1 razem. Jak się nie uda jest 2 termin – test analogiczny do pierwszego terminu, potem 3 podejście, które jest ostatnim w trakcie roku. Jak się tego nie zaliczy to trzeba prosić o zgodę dziekana na 4 termin w sierpniu. Raczej każdy ostatecznie to zdaje.

10) Historia medycyny
I Organizacja zajęć
Tutaj również jest wielu prowadzących. Ja miałem z p. Mariolą M. U nas zajęcia wyglądały tak, że pani M. pokazywała nam różne prezentacje dotyczące np. historii powstania szpitali w Warszawie, sławnych lekarzy i uczonych, powstania WUMu itp. Często dodawała coś od siebie. Opisując jakieś wydarzenie z przeszłości dziejące się w Warszawie, odnosiła się do tego, jak to wygląda w dzisiejszych czasach. Zajęcia dla mnie nie były nudne i wspominam je bardzo miło, ale jak komuś się nie podobały to mógł sobie swobodnie otworzyć jakieś książki i się uczyć.
Wykłady: Na nie też nie chodziłem, skutecznie odstraszyła mnie ich wczesna godzina. Kolega był na kilku i mi je streszczał, według mnie mówili nawet ciekawe rzeczy. Czy warto chodzić ocenicie sami (lub nie ocenicie jak na żaden nie przyjdziecie)
II Książki
U nas brak, u innych grup coś tam mogli wymagać
III Sposób oceniania
Było co prawda na końcu jakieś zaliczenie pisemne, ale już na samym początku usłyszeliśmy „Nieważne co napiszecie i tak wszyscy zaliczają” U innych grup była zazwyczaj jakaś opisówka.

11) Wf
I Organizacja zajęć
Wf można zaliczyć na kilka sposóbów:
- zapisać się na stronie swfisu na wybrane zajęcia z planu podanego kilka dni wcześniej. Na każde zajęcia jest ograniczona liczba miejsc, obowiązuje zasada kto pierwszy ten lepszy. Często ludzie przepisują się na inne zajęcia nie zmieniając przy tym nic w systemie, więc można czasami iść do prowadzącego dany wf i się zapytać czy można na te zajęcia przychodzić. Wybór jest bardzo duży, ale niewiele pasuje zajęć pasuje do planu.
- wyrobić kartę AZSu (koszt teraz 70zł) i zapisać się na wybrane zajęcia z AZSu (trzeba uważać, bo nie wszystkie zaliczają wf)
- wyjechać na jakiś obóz sportowy. Odbywają się one zwykle w trakcie ferii lub wakacji.
II Książki
Brak
III Sposób oceniania
Zaliczenie na podstawie obecności, trzeba było mieć ponad 80%. Zazwyczaj można było odrabiać zajęcia w innych grupach, a nawet na innym rodzaju wfu.

12) Fakultet
I Organizacja zajęć
Na I roku mieliśmy do zrobienia 30h fakultetu, wy chyba macie 60h. Na początku roku w danym dniu ruszają zapisy i wtedy trzeba wybrać jakieś konkretne zajęcia. Na każdy fakultet jest ograniczona liczba miejsc. W wyborze najlepiej kierujcie się zainteresowaniami. Warto pomyśleć nad zajęciami organizowanymi przez zakład psychologii. Odbywają się one tylko w jeden weekend (mniej więcej w takich godzinach sobota 9-16 niedziela 9-14) a zaliczają całe 30h. Zajęcia odbywają się bardzo miłej atmosferze. A rzeczy, których tam uczą mogą się przydać w życiu. Znajomi, którzy chodzili na asertywność czy zarządzanie czasem mówili, że było raczej nudno, ale moje zajęcia z autoprezentacji mi się podobały i polecam jak najbardziej Kilka razy byłem na fakultecie z prawa medycznego, podobało mi się, ale trudno mi go szerzej ocenić po obecności na kilku zajęciach
II Książki
Brak
III Sposób oceniania
Różnie

Reszta:
13) BHP
2 wykłady po 2h. Trzeba się na nie zaopatrzyć w książki do nauki, jakieś jedzonko itp. Zaliczenie na podstawie obecności, jest też teścik na koniec drugich zajęć, ale łatwy
14) Przysposobienie biblioteczne
Wypełnia się to w internecie. Żeby go dobrze wypełnić trzeba trochę poszperać w różnych stronach biblio. W sumie nawet przydatnych rzeczy można się nauczyć
szczuroskoczek
Posty: 104
Rejestracja: 20 lut 2013, o 14:48

Re: I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: szczuroskoczek »

Takich postów potrzeba więcej, dzięki wielkie
raveno
Posty: 12
Rejestracja: 28 cze 2014, o 20:22

Re: I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: raveno »

Collo pisze:wiele głupot typu „Glukagon pobudza także wydzielanie insuliny”
Problem w tym, że to prawda .

Pewnie nie będę odkrywczy ale może ktoś jeszcze tego nie zatrybił: skupcie się w naprawdę dominującym stopniu na anatomii (wiem, że to trudne bo sama w sobie jest okropnie nudna), bo to jedyny przedmiot przez który można na I roku realnie wylecieć- pojedyncze są przypadki gdy ktoś wyleci przez histologię, bo zakład jest dość liberalny, w przeciwieństwie do anty-studenckiego ZAPIKu.
Awatar użytkownika
Versinn
Posty: 18
Rejestracja: 21 wrz 2014, o 18:44

Re: I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: Versinn »

Wszystko kompletnie opisane! Super!
plusk
Posty: 64
Rejestracja: 3 paź 2013, o 11:22

Re: I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: plusk »

Mam jak na razie 2 niezaliczone wejściówki (były tylko 2). Czy jest jakaś szansa, że dalej będzie lepiej? Zaczynam się martwić

Awatar użytkownika
Collo
Posty: 1761
Rejestracja: 26 gru 2009, o 08:33

Re: I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: Collo »

plusk pisze:Mam jak na razie 2 niezaliczone wejściówki (były tylko 2). Czy jest jakaś szansa, że dalej będzie lepiej? Zaczynam się martwić

Nie martw się na zapas. Jak w pierwszym semestrze nie zaliczysz co najmniej 60% wejściówek, ale w drugim zaliczysz ponad 80% to nie będziesz pisać rozbójnika. W 2 semestrze są moim zdaniem ciekawsze i łatwiejsze działy. Znam wiele osób, którym zabrakło zaliczonych wejściówek w pierwszym semestrze, ale w drugim spokojnie wyrobili normę".

plusk
Posty: 64
Rejestracja: 3 paź 2013, o 11:22

Re: I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: plusk »

Dzięki

plusk
Posty: 64
Rejestracja: 3 paź 2013, o 11:22

Re: I rok lekarski - podsumowanie

Post autor: plusk »

Jestem dowodem na to , że początek jest najgorszy. Nie było tak źle, mam wolne wakacje

ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 21 gości