czy wady nabyte mogą być przekazane potomkom?

Genetyka w życiu człowieka, zwierząt, roślin i innych organizmów to najczęściej poruszane tematy na forum genetyki
prazm
Posty: 385
Rejestracja: 27 wrz 2006, o 13:22

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: prazm »

Jynx, znaczenie metylacji dla ekspresji informacji genetycznej znane jest od lat. Szczególnie dobrze badano to u ssaków bowiem właśnie u nich rozległa metylacja wydaje się być czynnikiem definitywnie uniemożliwiającym partenogenezę. W czasie powstawania komórek rozrodczych dochodzi do demetylacji, a następnie narzucenia wzoru metylacji innego w przypadku DNA komórki jajowej i innego w przypadku plemnika. W ten sposób plemnik i komórka jajowa niby mogą wnosić do zygoty swoje komplety genów, ale są to komplety fizyczne, nie funkcjonalne. Funkcjonalnie one się uzupełniają. Demetylację i ponowną metylację DNA w czasie powstawania gamet nazywa się wdrukowaniem genetycznym (ang. imprinting). W czasie życia człowieka wzór metylacji zmienia się. Były teorie mówiące, że jest to jakoś powiązane ze starzeniem się, ale to oddzielna sprawa. Jak widzisz w tym kontekście wzór metylacji nie jest dziedziczony! Jeśli chodzi o zapiski parafialne i tego typu dane to sprawa jest o tyle skomplikowana, że dotyczy ludzi żyjących w jednym miejscu, a więc ich zwyczaje, łącznie z żywieniem, są podobne. Jak widać metylacja zależy również od rodzaju spożywanego pokarmu. Jednym słowem nie wiesz czy cecha wywolana metylacją DNA będzie ujawniała się u kobiet, które przeniosły się poza parafię i zmieniły swoje obyczaje. Przypuszczam, że nie! Przypuszczam, że przypadek o którym mówisz nie polega na dziedziczeniu cechy nabylej leczdziedziczenu pewnego obyczaju w wyniku którrgo w czasie rozmoju płodowego dochodzi do specyficznej metylacji DNA, a a konsekwencji dzieci mają pewien szczególny fenotyp. Żeby ocenić wiarygodność wynikówparafialnych ytzeba by mieć kompletną informację i zobaczyć cz np. nie działał tu efekt przednówka. W artykułach które podajesz nie ma nic na temat dziedziczenia cech nabytych. Polski artykuł kończy się nadwyraz optymistycznie Pozdrawiam

[ Dodano: Sro Paź 18, 2006 10:56 ]
No niestety nie jestem embriologiem i jak pogadałem ze specjalistą to parę zmian do tekstu, który napisałem. Jednak zacznę od argumentu, który wydaje się być kluczowym dla sprawy.
NIE MA danych dla ludzi, ani dla innych ssaków potwierdzających modyfikację wzoru metylacji DNA pod wpływam działania czynników środowiskowych (ogólnie rozumianych) w czasie rozwoju zarodkowego! Wszystkie badania dotyczące ssaków, włącznie z człowiekiem to badania in vitro. Można zmodyfikować działanie metylaz i demetylaz w ukladzie in vitro, ale wymaga to zastosowania odpowiednich inhibitorów i to w niemałych ilościsch. Jeśli dodać do tego fakt, że zarodek ssaka rozwija się w warunkach wybitnie stabilizowanych to wnioski nasuwają się same. Mam poważne podejrzenia czy taki eksperyment (z modyfikowaniem metylacji) nie zabije najpierw kobiety. Do tego trzeba dodać jeszcze fakt, że zakładamy b. kierunkowe i precyzyjne modyfikowanie rozwoju zarodkowego. No bo przecież zmiana jest drobna. To nawet bardziej karkołomna hipoteza niż założenie ukierunkowanej mutagenezy w przeprowadzonej w rozwijającym się zarodku.
Teraz muszę sprostować kilka faktów z embriologi.
1. Demetylacja następuje po zapłodnieni. Podlega jej błyskawicznie genom męski, a genom żeński znacznie, znacznie wolniej.
2. Udało się uzyskać partenogenetyczne zarodki myszy! Było to możliwe w wyniku knock out dwóch genów. Jeśli Was to interesuje to mogę napisać coś więcej jak tylko dostanę w swoje łapki oryginalny artykuł.
Awatar użytkownika
Aniaww
Posty: 1241
Rejestracja: 24 mar 2006, o 13:47

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: Aniaww »

Jynx pisze: Po wieloletnich archwalistycznych poszukiwaniach udało się jednemu gościowi ustalić, że dzieci których matki były zwłszcza w trzecim trimetrze ciąży a wtedy panował niedostatek pożywienia (susza, nieurodzaje itd) takie dzieci żyły krócej, chorowały i najgorsze jest to, że cechy na skłonności do wielu chorób od tego momentu zaczęły się również przenosić z pokolenia na pokolenie! Bez mutacji w DNA,
To jest właśnie epigenetyka, zmienność bez mutacji obojętnie somatycznych czy generatywnych.
Teraz widzisz jaki jest długofalowy wpływ środowiska na następne pokolenia.
Wpływ niedożywienia i złych warunków życia nie do końca ma takie działanie. Owszem, pojawia się wysoka śmiertelność i pewne choroby, spowodowane właśnie tymi złymi warunkami, ale wyższa śmiertelność dzieci ma dokładnie odwrotne działanie dla puli genowej - dokonuje się selekcja, bez której dzieci i ogólnie ludzie byliby jeszcze słabsi. Zjawisko pozornego dziedziczenia niektórych chorób, np. krzywicy może przecież być spowodowana permanentnym niedożywieniem z pokolenia na pokolenie, nie mając wpływu na dziedziczone cechy. Gdyby przebieg ciąży oraz rozwój dokonał się w innych warunkach, efekt byłby inny. A z drugiej strony gdyby dziecko pochodzące z bogatej i żyjącej w dobrych warunkach rodziny nagle przenieść do takiej biednej, skrajnie biednej, to efekt w rozwoju dziecka byłby zupenie inny.

Epigenetyka to coś troszkę innego. Istnieją zjawiska dziedziczenia inne niż DNA, ale zwykle można w prosty sposób je wytłumaczyć. Dla przykładu efekt skręcenia muszli ślimaka dziedziczony jestprzez mamę. Gen skręcenia muszli w lewo lub w prawo działa na organizm mamy noszącej ten gen, powodując formowanie jaja w sposób, który warunkuje formowanie się skrętności muszli. Dlatego zdarza się, że ślimak noszący gen skrętu w lewo sam ma skręt w prawo, dopiero w jego dzieciach działanie genu jest widoczne. Czyli - coś nieco innego, ale i tak związane z genami.

Ale owszem, są cechy, również fizyczne, które nie są dziedziczone w związku z genami, np. nasze linie papilarne, nawet bliźniaki jednojajowe mają inne, ponieważ duże znaczenie w ich formowaniu ma życie płodowe. Słowem, nawet klony miałyby inne.
Awatar użytkownika
Mawr
Posty: 542
Rejestracja: 26 sie 2005, o 01:00

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: Mawr »

jak zwykle jestem spozniony. dyskusja troche juz sie oddaliła. Mimo to dodam swoje uwagi do wczesniejszych troche postów:

Juz wyjasniam dlaczego twierdze ze utrwalanie sie mutacji wegetatywnych nie jest stosunkowo bardzo powolne. Popierwsze skala czasu jaka powinnismy stosowac do tego typu procesów musi byc odpowiednia. Dlatego mowiąc czy cos jest szybki czy powolne powinnismy zrobic to w porównaniu do jakiegos analogicznego procesu. czyli mowiąc o utrwalaniu mutacji wegetatywnych trzeba je porównac do utrwalania mutacji w lini płciowej. A przy tym porównaniu jakos nie wydaje mi sie by ten proces był dłuzszy a tym bardziej duzo dłuzszy.
Aniaww pisze:To może załóżcie osobny temat, bo wprowadzacie niezły zamęt. Cechy nabyte to nie mutacje somatyczne, warto to rozróżnić.
Moim zdaniem mutcje wegetatywne są jak najbardziej cechami nabytymi.
Tak jak np. nowotwór powstajacy własnie przez mutacje.
Aniaww pisze:Co do mutacji somatycznych u roślin, nie ma sensu wnikanie czy dana mutacja utrwali się w populacji czy nie, bo to w znacznej mierze kwestia przypadku.
Jak kazda mutacje i mozliwosc jej utrwalenia.
prazm
Posty: 385
Rejestracja: 27 wrz 2006, o 13:22

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: prazm »

Mawr, nikt nie napisał, że mutacje pojawiające się w linii płciowej utrwalają się szybko! Zgodzę się z Tobą jeśli za stosunkowo szybko uznasz w najlepszym razie kilka (a raczej kilkanaście) pokoleń Dam Ci trochę demagogiczny przyklad. Prowadziliśmy kiedyś badania zmienności genetycznej takiej małej rybki - strzebli błotnej (Eupallasella perenurus) i wiesz co, okazało się, że na terenie polski od zlodowacenia rybka ta praktycznie (praktycznie bo metody które stosowaliśmy mają pewną czułość) się nie zmieniła, natomiast populacjie syberyjskie wykazywały bardzo wyraźny polimorfizm Czy to znaczy, że w polskiej populacji nie pojawiały się mutacje, które mogły być utrwalone?
Jynx

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: Jynx »

Dodatek do mojego poprzedniego listu:

Po pierwsze: tutaj chodziło o to, Że badania archiwistyczne w oparciu o kroniki pozwalały na dotarcie do osób obecnie Żyjących, potomków tych ludzi i wydedukowanie na jakie schorzenia zmarły ich dziadkowie, pradziadkowie, babcie, prababcie itd. Ponad to nadal moŻna śledzić co dzieje się z całymi liniami rodowodowymi tych ludzi, bez przerwy, przejmowanie badań z jednego pokolenia naukowców przez drugie. Takie długofalowe badania budzą respekt w odróŻnieniu od krótkotrwałych inicjujących badań przeprowadzonych na szczurach w laboratorium.

Po drugie: przeprowadzone badania na tych ludziach, ich skłonościach do zapadania na schorzenia są bardzo pomocne w diagnostyce pozostałych ludzi a nie tylko tych linii rodowodowych. Dlatego to był taki kamień milowy w epigenetyce gatunku Homo sapiens. Natomiast przerzucanie wyników badań na ludzi z gatunków Żyjących krócej (np. szczury, myszy itd.) jak to się powszechnie robi, to nie to samo co opracowywanie wyników w oparciu o dane o gatunku Homo sapiens w okresie 300 lat.

Teraz powinno być jaśniej, podstawy zrozumienia molekularnego podłoŻa tych procesów to jeden aspekt, a twarde, wielopokoleniowe dowody na wpływ środowiska kiedyś w przeszłości na obecne pokolenia to drugi aspekt.

Dlatego przyszłość diagnostyki chorób t.j. chrób o nieznanej etiologii (a jest ich sporo) leŻy u podstaw zrozumienia ww. badań i wyciąganie wniosków na przyszłość. Nasze geny zachowują się nie tylko w odpowiedzi na działanie obecnego środowiska (ekofizjologia) ale mają wdrukowane zmiany jakie powstały w przeszłości, równieŻ przez środowisko w jakim Żyli, odŻywiali się nasi pradziadowie i prababcie.

Teraz zachodzi pytanie: w jaki sposób odwrócić, przywrócić funkcjonowanie takich uśpionych i to jeszcze w przeszłości genów.

A na to pytanko, zagadnienie jeszcze nie odnaleziono ani odpowiedzi ani sposobu.

Jynx
prazm
Posty: 385
Rejestracja: 27 wrz 2006, o 13:22

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: prazm »

W pewnej części Japonii ludzie z bardzo wysoką częstością zapadali na pewną chorobę. Częstość była tak wysoka, że istniała poważna wskazówka, że to jakaś endemiczna choroba genetyczna. Aby zbadać przyczynę tego schorzenia wowołano wielki instytut. Tylko do badania tej choroby. Na szczęście znaleźli się ludzie, którz myśleli i nie upierali się, że choroba ma tło genetyczne/epigenetyczne. Co się okazało? Ano rtęć, która tonami była ladowana do morza, kumulowała się w rybach, które z upodobaniem konsumowali Japończycy. W konsekwencji dochodziło do zatruć, również płodów. Nic się nie dziedziczyło! Poprostu w takich warunkach żyli ludzie. Oczywiście historia jest w 100% autentyczna. Moim zdaniem pięknie wskazuje jak krytycznie trzeba analizować dane archiwalne!
Po drugie - wybacz, ale to się kupy nie trzyma Nie można na ludziach prowadzić badań takich jak na zwierzętach! Jeśli chcesz wiedzieć to genetyka rozwoju zarodkowego człowieka jest PRAKTYCZNIE NIEZNANA! To co donosi prasa to wyniki zrobione na MYSZACH. Nie wiem jaką diagnostykę masz na myśli? Jeśli chodzi o danearchiwalne to historia jest stara jak świat bo sięga czasów Galtona i początków eugeniki. Nie ma to jednak nic wspólnego z epigenetyką. Jeszcze raz powtarzam epigebetyka jest nauką bazującą na wynikach uzyskanych in vitro. Jeśli negujesz znaczenie organizmów modelowych takich jak przykladowo mysz. To tym bardziej powinieneś negować wyniki uzyskane in vitro jako bardzo odległe od tego co dzieje się in vivo. W konsekwencji podważasz sens epigenetyki.
Nikt nie podważa wpływu środowiska na fenotyp. Natomiast zupełnie inną sprawą jest dziediczenie fenotypu wykształconego w wyniku działania środowiska. Myślę, że z Lamarcka dawno już wyrośliśmy.
Takk nasze geny mająwdrukowane zmiany będące konsekwencją dwóch procesów. 1 błędów w replikacji DNA, 2. mutagennego działania środowiska (zarówno wewnątrz jak i zewnątrzkomórkowego). Natomiast jeśli chodzi o dziedziczenie nabytego wzoru metylacji DNA to sprawa ma się zupełnie inaczej, ale o tym pisałem wyżej
Badania nad metylację DNA są jednym wcale nie dominujący wątkiem w badaniu chorób genetycznych. Znam kilka chorób w których metylacja ma znaczenie dla ujawniania się allelu warunkującego chorobę. Niestety nie znam choroby, spowodowanej bezpośrednio przez nieprawidłową metylację DNA w wyniku dzialania czynników środowiskowych.
Jeszcze raz powtarzam, na hodowlach in vitro można różne rzeczy uzyskać, natomiast rozwijający się zarodek to zupełnie, ale to supełnie co innego! Wybacz, że piszę takie truizmy. Pozdrawiam.
Jynx

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: Jynx »

Prazm tą hstorię o rtęci to był masowy pomór wszystkich ludzi a nie wybranych linii rodowodowych.
Teraz rozumiesz o czym pisałem w moim liście, o konkretnych liniach rodowodowych a nie pomorach związanych z zatruciami czy chrobami zakaźnymi.

Metylacja to jedna rzecz a zaburzenia hormonalne organizmu matczynnego w okresie ciąŻy to następna.
Teraz jaśniej.
NiezrównowaŻenie hormonalne matki wdrukowuje stałe zmiany w rozwoju płodu nie musi zachodzić metylacja DNA aby uciszyć geny. Proces uciszania genów nie jest jeszcze w pełni poznany.

P.S.
Ta historią z rtęcią to była zakamuflowana przez kombinat przemysłowy, przepłacał słuŻby ekologiczne, opłacał słuŻbę zdrowia aby nie ujawniano faktu ile rtęci wpuszczał do pobliskiej zatoki. Miał przebicie, dawał zatrudnienie wielu ludziom.

W rybach w Bałtyku jest równieŻ duŻo rtęci, nie trzeba szukać aŻ po Japonii, róŻnica jedna, w jadłospisie Japończyków dominują ryby w przeciwieństwie do Polaków, pokarm pochodzenia lądowego, to wszystko.
prazm
Posty: 385
Rejestracja: 27 wrz 2006, o 13:22

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: prazm »

Jynx, nie, nie jaśniej! Mam pytanko, czy jeśli chodzi o embriologię wiedz o czym piszesz czy tylko używasz hasła? Wybacz to pytanie, ale serwujesz straszne ogólniki! czy piszesz o poronieniach? Jakie hormony matki regulują rozwój płodu? Czy wiesz jak hormony reguluję ekspresję genów kontrolujących rozwój zarodka? Jeszcze raz piszę jeśli chodzi o genetyczną stronę embriologii człowieka to praktycznie nic nie wiadomo! Wszystko per analogia do myszy. Mylisz się jeśli mówisz o masowym pomorze. Widać nie znasz tej historii Tam były bardzo określone objawy i wspomniany Instytut naprawdę szukał przyczyn w genach! A poziomy rtęci były ponad 100x wyższe niż w rybach z Bałtyku! Jeśli chodzi o choroby genetyczne w określonych rodzinach to NIEZNAM takiej, którą można by wytłumaczyć wyłącznie pozagenowo. Jeszcze ra proszę o przyklad! Proszę również o wskazanie, prac w których jest pokazane 1. matki o zaburzonym poziomie hormonów (jakich!) mogą donosić dziecko (bez ingerencji lekarza), 2. Który z hormonów i jakwdrukowuje stałe zmiany w rozwoju płodu". Chwilowo to co piszesz to hasła bez pokrycia. Jeśli twierdzisz, że nie tylko metylacja to napisz co jeszcze! Osobiście znam jeszcze jeden proces ale ten opisano wyłącznie in vitro. Zresztą powoduje takie zmiany, że płód nie ma szansy przeżyć.
Czekam na podanie jakiegokolwiek mechanizmu (poza RNAi bo to zupełnie inna historia) wyciszania genów w czasie rozwolu embrionalnego człowieka. Oczywiście chodzi o mechanizm precyzyjnie regulowany przez czynniki środowiskowe! Byłbym cały szczęśliwy gdybyś podparł to odpowiednią literaturą Pozdrawiam
prazm
Posty: 385
Rejestracja: 27 wrz 2006, o 13:22

[Link] czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: prazm »

Kirza twarz coś mi zrobiło i wstawiłem pierwszą część odpowiedzi na Twój post w zupełnie innym miejscu Może admin to znajdzie i wywali
Dzięki za literaturę Z angielskojęzyczną nie mam problemów, a w wielu przypadkach mam również dostęp do pełnych artykułów
Kolejno uporządkujmy pewne sprawy. Usiądź wygodnie bo to potrwa…
1. Nigdzie nie twierdziłem, że środowisko nie wpływa na ekspresję genów! Natomiast nadal twierdzę, że efekt ten nie jest przekazywany na dłuższą metę i jeśli czynnik modyfikujący przestaje działać będzie on zanikał!
2. Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że modyfikacja DNA i histonów jest procesem enzymatycznym, a więc zależnym od genów kodujących stosowne enzymy np. metylazy/demetylazy.
3. przejdźmy do omówienia kolejnych artykułów.

Kod: Zaznacz cały

biotechnolog.pl/news-161.htm
Przyznasz, że autorka kiepsko radzi sobie z meritum. Regulacja ekspresji informacji genetycznej znana jest od czasów Jacob’a i Monoda (operon laktozowy) Jednym słowem nie tu odkrycie. Że białka regulują ekspresję genów u Eucaryota to też nic nowego. Ze regulacja może zachodzić przez enzymatyczną modyfikację struktury chromatyny? Nowe jest to, że namierzono GEN odpowiedzialny za ten proces. Jak gen to gdzie jest epigenetyka? Oczywiście jest tam, ale zauważ nie masz nic na temat przekazywania z pokolenia na pokolenie cechy nabytej. Ostatni akapit to „poezja”, którą zawsze się pisze przy tego typu artykułach.

Kod: Zaznacz cały

termedia.pl/Epigenetyczne-modyfikacje-w-komorkach-rozrodczych,5,6632,0,0.html
No to muszę Ci się do czegoś przyznać Mam konsultację embriologiczną niejako on line I to specjalistkę od pierwszych etapów rozwoju zarodkowego. Widzisz autorzy tego artykułu są jakby to powiedzieć… lekko nie na czasie. Pamiętasz co pisałem. Też wydawało mi się, że zmiana piętna genetycznego zachodzi w czasie powstawania gamet. No to mnie „wyprostowano” powtarzam to co już napisałem. DEMETYLACJA genomu męskiego zachodzi po zapłodnieniu i jest to proces b. szybki. Jednym słowem nie ma możliwości przekazania „zapisu” informacji epigenetycznej w postaci metyzacji DNA przez ojca. Genom matki też ulega demetylacji i ponownej specyficznej metyzacji tylko proces ten jest o wiele wolniejszy! Oczywiście zarówno metyzacja jak również demetylacja DNA to procesy enzymatyczne czyli zależne od genów kodujących odpowiednie enzymy. Co oczywiście zostawia miejsce na działanie czynników środowiskowych. Zauważ z tego ponownie wynika możliwość epigenetycznej modyfikacji rozwoju zarodkowego, ale z drugiej strony niemożność utrwalenia w kolejnych pokoleniach nabytej cechy. Zwracam również Twoją uwagę, że cały czas dyskutujemy sprawę gamet i ew. komórek z których powstały. A jeszcze jedno, autorzy jakby niechcący nie napisali co było zrobione na myszach…. Wierz mi prawie wszystko
Gibbs, Genom ukryty poza DNA.pdf
(367.29 KiB) Pobrany 21 razy
Wracamy do wdrukowania genetycznego. Nadal nie widzę mechanizmu, który powodowałby, że nowa cecha nabyta, wywołana przez specyficzną metylację (w artykule zasadniczo tylko o niej mowa) będzie dziedziczona przez wiele pokoleń. Ponownie mowa tylko o gametach i zjawisku MODYFIKUJĄCYM aktywność już istniejących alleli. Zwróć uwagę, że nadal nie ma mowy o utrwaleniu się cechy tylko o Ew. wpływie środowiska na fenotyp. Choć w tym artykule nawet o tym nie ma mowy. Po prostu jest opisany pewien szczególny mechanizm dosyć globalnej regulacji ekspresji informacji genetycznej. Nawiasem mówiąc zaproponowałbym Ci coś, moim skromnym zdaniem ciekawszego – przełączniki RNA i aptamery. Nawiasem mówiąc mam wrażenie, że ktoś robi sensację z rzeczy dosyć dawno znanych,

Kod: Zaznacz cały

bbc.co.uk/sn/tvradio/programmes/horizon/ghostgenes.shtml
Tu jest trochę namieszane. Taka kaszanka przygotowana dla popularnego odbiorcy. Wolałbym coś konkretnego. Tam gdzie zaczyna być ciekawie bo wspominają coś o dziadkach to 0 konkretów i zabawa w sugerowanie, że bardziej prawdopodobne staje się…. Jeśli chodzi o zapłodnienie in vitro to spotykałem się z zupełnie innymi danymi, ale nie mam powiązań z ginekologami od IVF. Mogę Ci natomiast powiedzieć, że u myszy na 100% nie ma takich efektów. Pomijając wszystko inne to na myszach zrobiono nieporównywalnie więcej tego typu zabiegów. Gdyby IVF u myszy miał jakikolwiek wpływ na rozwój zarodków to embriologia eksperymentalna nie miałaby prawa istnieć. No ale zawsze można powiedzieć, że zarodek ludzki to coś szczególnego. Pewnie tak jest tylko powiedz co to zmienia? To ponownie „tylko” zaburzenie rozwoju, a nie długofalowe przekazywanie cechy nabytej.

Ponownie, artykuł jakich nie lubię bo nie daje mi szansy ocenienia poprawności wyciąganych wniosków ani sprawdzenia czy nie wchodzą w grę inne czynniki środowiskowe. Zdecydowana większość artykułu nie dotyczy dziedziczenia cechy nabytej tylko Ew. długofalowego wpływu środowiska na fenotyp potomstwa.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/163 ... t=Abstract
Czy zastanawiałeś się dlaczego publikacja o tak ogromnym znaczeniu poznawczym nie jest publikowana w Nature, albo jeśli mowa o głodzie, czemu autorzy nie robią badań na anorektyczkach (podobno miewają dzieci) i ludziach otyłych. Przecież jeśli mają takie wyniki dla jednej „przegłodzonej” populacji to aż prosi się, żeby to potwierdzić dla zupełnie innej, albo najlepiej dla grupy wykazującej takie same „upodobania” pokarmowe, ale zamieszkującej różne miejsca na świecie. Z domu nie otworzę tego artykułu. Mam tylko skrót. Jak znajdę chwilę to wyciągnę go jutro w pracy i zobaczę co jest w nim nie tak, że autorzy nie posłali go do lepszego czasopisma.
Muszę chwilę odetchnąć. Mała przerwa……
Pozdrawiam
Jynx

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: Jynx »

Prazm


Jest mało polskich artykułów. Bardzo duŻo i dobrych artykułów jest w języku szwedzkim.
Moim zdaniem dopóki w Polsce nie zrobi się badań archiwistycznym nad rodowodami dopóty nie będzie dobrych artykułów na ten temat (myszy to są myszy, szczury to są szczury a w szwedkich artykułach jest konkretnie o ludziach).

Substantial Changes
Most epigenetic modification, by whatever mechanism, is believed to be erased with each new generation, during gametogenesis and after fertilization. However, one of the more startling reports published in 2005 challenges this belief and suggests that epigenetic changes may endure in at least four subsequent generations of organisms.

Znaczące zmiany
Większość modyfikacji epigenetycznych, nie ma znaczenia jaki to mechanizm, uwaŻa się Że są usuwane w następnym pokoleniu podczas gametogenezy i po zapłodnieniu. Jakkolwiek, jeden z bardziej zdumiewiających raportów opublikowanych w 2005 roku podwaŻa ww. załoŻenie i wskazuje Że zmiany epigenetyczne mogą być przenoszone co najmniej przez 4 następujące po sobie pokolenia

Choroby u ludzi to skłonności do specyficznych chorób zwyrodnieniowych, okresy krytyczne:
Kobiety – 3 trimester ciąŻy (najwięcej przekazywanych cech sposobem epigenetycznym)
MęŻczyźni (dawca plemnika): wtedy gdy w okresie dojrzewania 16-18 lat cierpiał na głód

A to Że artykuł Bygrena nie pojawił się w czasopiśmie Nature to dla mnie Żaden argument. Tutaj chodzi o to aby inni naukowcy albo zaprzeczyli albo potwierdzili jego obserwacje. Ale Żeby to zrobić to jeszcze raz powtarzam: badania archiwistyczne rodowodów w innych krajach. To jest tak jak to było z teorią ewolucji Darwina, który wydał ją wraz z Wallace-m (rozsądnie). Natomiast Bygren opublikował to z Pembrey-em. OstroŻności nigdy nie za wiele, wszystko trzeba gruntownie posprawdzać zanim wyciągnie się końcowe wnioski a do tego trzeba czasu i badań, ale się opłaca, chodzi o epidemiologię chorób o nieznanej etiologii.
Awatar użytkownika
Aniaww
Posty: 1241
Rejestracja: 24 mar 2006, o 13:47

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: Aniaww »


Nikt nie zaprzecza wpływu organizmu matki na płód, ale nie uważasz, że zmiana środowiska życia zmieni w czasie kilku - 1-3 pewnie pokoleń ten wpływ zaniknie?

Przecież udział matki w decydowaniu o fizjologii i budowie dziecka jest znany od dawna, i ma wiele przyczyn, począwszy od wpływu niedozywienia, kontaktu ze szkodliwymi (na róznych płaszczyznach) związkami chemicznymi i innymi, aż przez zaburzenia hormonalne, awitaminozy, a nawet hiperwitaminozy itd. A z każdym z takich czynników można mieć do czynienia analizując tego typu dane. Ale nie jest to utrwalenie cechy - tylko efekt działania pewnych czynników. Wpływ na potomstwo po ustaniu działania tego czynnika nie bedzie trwały. Dlatego nie może to być nazwane dziedziczeniem sensu stricte. Przecież dziedziczenie polega na utrwaleniu pewnej cechy - na dłuższy czas niż kilka pokoleń. Zmiana DNA ma taką magiczną właściwość, że trwa bardzo długi czas, zależy to od paru czynników, czy będzie to 100 lat, 1000 czy więcej, może trwać nawet kilkaset milionów lat.
prazm
Posty: 385
Rejestracja: 27 wrz 2006, o 13:22

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: prazm »

Jynx, ponieważ dochodzimy do pewnego konsensusu to pozwolę sobie nie komentować kolejnych artykułów. Jak Ci już pisałem angielsko języczne artykuły mnie nie brzydzą wprost przeciwnie Współczesna biologia i nauki pokrewne rządzą się jednym prawem. Co nie jest opublikowane w czasopiśmie angielskojęzycznym to się nie liczy! Może Ci się to podobać, może nie, ale tak jest. Jest jeszcze coś takiego jak Impact Factor katalogujący czasopisma pod względem ich rangi i zasięgu (jeszcze dochodzi indeks cytowań każdego artykułu). Ponieważ to ile publikujesz i gdzie publikujesz przekłada się na pieniądze, które masz na badania i na twój status naukowy dlatego jeśli ktoś może to publikuje jak najlepiej. Zawsze prubuje się opublikować jak najlepiej Tylko prace są recenzowane przez dwóch lub trzech specjalistów. No i jak praca za słaba to ją odwalają I wtedy startuje się do gorszego czasopisma i tak dalej i tak dalej, aż w końcu ląduje się w czasopiśmie naukowym o zasięgu krajowym I to zasadniczo jest klęska autora ale nie klęska totalna bo jeszcze gorzej mieć wyniki w szufladzie. Czasem jak się wwyprodukuje gniota to od razu wysyła się go do czasopisma lokalnego, szczególnie, że często bywa, że tam siedzą kumple Oczywiście jak się ma kumpli w Nature to już bajka Tylko, że tam to z reguły nawet kumple nie pomogą bo się boją ośmieszyć Ale bywa, wyjątkowo, ale bywa
Pozdrawiam
Jynx

Re: czy wady nabyte mogĄ być przekazane potomkom?

Post autor: Jynx »

Prazm

Darwin jak napisał o teorii ewolucji teŻ mu zarzucano Że to gniot, podobnie było z pracami Mendla. Ty równieŻ chesz się bawić w sarkastyczny snobizm?

A moŻe dotknęło cię Że napisałem niezbyt pochlebnie o polskich osiągnięciach naukowych. Jest to wynikiem niedofinansowania nauki w Polsce a nie samych naukowców. W większości przypadków badania w Polsce to robią hobbyści.

Fragment: I tak, i nie. Dla laika pewnie kosztowne, ale za te pieniądze w Żadnym kraju zachodnim nie udałoby się zrobić tyle, ile my zrobiliśmy. Przez trzy lata mieliśmy do podziału ok. 6 mln zł na dziesięć zespołów. Kiedy powiedziałem kolegom z zagranicy, jaką kwotą dysponowałem, byli pewni, Że Żartuję.
Szczęśliwie niektórym osobom chce się jeszcze pracować bez pieniędzy. Wiele rzeczy załatwiliśmy na zasadzie:Kochany, pomóŻ, przy okazji się odwdzięczę". To, Że u nas wiele badań wychodzi - jeszcze! - to jest cud boski.
I poświęcenie ludzi.
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości