Stalowy pisze:
Jedyna różnica jest w nazewnictwie - zmien 1 na na podstawową, a 2 na szczegółową i voila.
Jak były specjalizacje dwu stopniowe, to po 2-3 latach otrzymywało się tytuł np. lek. chorób wewnętrznych (I st. spec.), a dopiero po uzyskanie II st. tytuł specjalisty chorób wewnętrznych.
Więc jak dla mnie to istotna różnica, nie tylko w nazewnictwie. No ale to tylko moje zdanie.
a tak swoją drogą, czy ktoś zorientowany mógłby napisać, czym różniły się kompetencje lekarza posiadającego I stopień specjalizacji, od tego z II? wiem tylko, że ordynatorem mógł zostać wyłącznie specjalista II stopnia oraz że prywatny gabinet mógł otworzyć już jedynkowicz".
teraz mają wchodzić (od przyszłego roku?) te specjalizacje modułowe i będzie podobnie jak wtedy gdy był I i II st. spec., co uważam ze jest bardzo dobre.
Miedwied, obecnie mamy tzw. rozporządzenia koszykowe - minister zdrowia określił jaka musi być obsada oddziałów. Rozporządzenie bierze pod uwagę jedynie dwójkowiczów (aczkolwiek są wyjątki). Jeśli w rozporządzeniu jest mowa o tym, że na oddziale ma być 2 albo 3 specjalistów danej dziedziny to jedynkowicze się do tego nie wliczają. Na niektórych oddziałach pojawił się problem - okazało się, że ordynator dwujkowicz +2-3 jedynkowiczów to niewystarczająca obsada i oddział trzeba będzie zamknąć.
Poza tym w anestezjologii jedynkowicz niie może samodzielnie pracować na OIT.
teraz mają wchodzić (od przyszłego roku?) te specjalizacje modułowe i będzie podobnie jak wtedy gdy był I i II st. spec., co uważam ze jest bardzo dobre.
Nie wszystkie specjalizacje będą podzielone na moduł podstawowy i specjalistyczny.
Póki co nie wiadomo jak będzie to wyglądać - przed wejściem do tego systemu rękoma i nogami broni się np. kardiologia (kardiolodzy chcą, żeby była jednomodułowa). Jej podział na moduły byłby dobrym posunięciem - w tej chwili dwuletni moduł internistyczny w zakresie tej specjalizacji to czysta farsa.
Padre Morf, orientujesz się może czy to już będzie już od przyszłego roku czy jak, bo nic konkretnego nie znalazłem. Pomysł wydaje mi się że jest dobry, bo robienie np. kardiologii od razu po stażu (6 lat) pozostawia faktycznie wiele do życzenia jeśli idzie o cześć internistyczną, poza tym zabiera możliwość robienia dalszych szczegółowych specjalizacji internistycznych, z kolei robienie wpierw interny i potem kardiologii to wychodzi jakieś 10 lat, czyli z kolei bardzo długo.
Padre Morf, orientujesz się może czy to już będzie już od przyszłego roku czy jak, bo nic konkretnego nie znalazłem
Specjalizacje modułowe wejdą w momencie gdy pojawi się stosowne rozporządzenie wykonawcze i pojawią się programy specjalizacji. Obecnie nie wiadomo kiedy to będzie
Wiadomo jedynie, że obecne rozporządzenie dotyczące specjalizacji będzie obowiązywać do lipca 2013 roku. Nowe regulacje powinny pojawić się przed tą datą ]
Biorąc pod uwagę, że obecnie specjaliści (przychodniani i szpitalni) i lekarze POZ są zajęci pałaniem do siebie nienawiścią pacjenci pozostawieni zostali sami sobie
Padre Morf, mógłbyś podać jakieś przykłady i skutki zdrowotne dla pacjentów (oczywiście nie nazwiskami i konkretnymi szpitalami, tylko konkretne sytuacje) oraz ocenić skalę tego zjawiska?
Ot chociażby z jednego z ostatnich obchodów:
Ordynator pyta pacjenta kto panu tą cukrzycę leczy?". Pacjent na to, że rodzinny. Odpowiedź pacjenta ordynator kwituje głośnym stwierdzeniem rodzinni znają się tylko na sraczkach, to cud, że pan jeszcze żyje i zmienia leczenie przeciwcukrzycowe (mimo, że pacjent miał cukry ok).
Narzekania specjalistów szpitalnych i przychodnianych, że lekarz POZ kieruje pierdołę bo mu się nie chce samemu leczyć też się zdarzają. Tacy pacjenci są często po prostu zlewani.
Zmiana dyspozycji specjalistów przez lekarzy POZ to inna para kaloszy - ostatnio lekarz POZ rzekł mi, że pacjentka, kórej wypisałem Zaldiar nie będzie nim dalej leczona bo jest na to za głupia, przedawkuje tabletki i ostanie się w szpitalu.
tylko że niby nas na studiach uczą i podkreślają, ze to lekarz rodzinny ma leczyć większość chorób, a tylko w sytuacjach czy to trudnych, czy nietypowych powinien kierować do specjalisty. A tymczasem w naszej rzeczywistości lekarz POZ po pierwsze nie ma odpowiednich narzędzi (chociażby jak ma leczyć i kontrolować wyrównanie cukrzycy skoro nie może oznaczyć HBA1c czy mikroalbuminurii), po drugie NFZ nie pozwala wypisywać lekarzom POZ leków na P jeśli nie ma w dokumentacji papierka od specjalisty który rozpoznał np. astmę, mimo że praktycznie może to zrobić rodzinny. Dla mnie to bezsens, stąd są takie kolejki do lekarzy specjalistów, gdzie większość chorych spokojnie mogliby leczyć lekarze rodzinni i nie roiliby tego myślę wcale gorzej.