Depresja na pierwszym roku
Re: Depresja na pierwszym roku
Gratuluję Amidala Dobrze przeczytać taką pozytywną historię i trzymam kciuki za dalszą terapię.
Re: Depresja na pierwszym roku
Szacunek, Amidala, dzięki za tę historię - i powodzenia!
Re: Depresja na pierwszym roku
Naprawdę fajnie, że Ci się udało. Wielki szacun Ja też podłamałam się w trakcie pierwszego roku i to na kierunku, którego nie chciałam kontynuować, ale postanowiłam zrobić sobie gap year, żeby podratować te moje nieszczęsne neuroprzekaźniki i biorę się do poprawy matury. Mam nadzieję, że dam sobie radę tak jak i Ty Trzymam kciuki za dalsze studia i powodzenia.
Re: Depresja na pierwszym roku
Też choruję na depresję, rozwijało się to u mnie latami, ale ostatecznie dopadło dopiero na studiach. Teraz jestem na drugim roku.
zaczęłam prowadzić bloga i będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie zajrzeć:
algezjaduszy.blogspot.com
zaczęłam prowadzić bloga i będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie zajrzeć:
algezjaduszy.blogspot.com
- fankopia47
- Posty: 91
- Rejestracja: 26 lip 2013, o 23:40
Re: Depresja na pierwszym roku
Wypowiem się jako osoba, która niestety ma w tym doświadczenie i w tym siedzi. Studiuję medycynyę. Jestem na 3 roku. Byłam hospitalizowana w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji. Doznałam załamania nerwowego z powodu niepowodzeń w życiu osobistym i ogromnej presji jaka jest wywierana na tych studiach Leczę się z powodu depresji od 18 roku życia. Aktualnie udało mi się wybrnąć z tego bagna bez urlopów dziekańskich, bez zaległości w nauce. Przed incydentem ze szpitalem psychiatrycznym byłam przeciętnym studentem. Aktualnie jestem studentem bardzo dobrym. Zaliczam wszystko w pierwszych terminach, nie mam żadnych problemów z nauką. Bo życie tak mi dało w kość że teraz problemy które kiedyś urastały do rangi tragedii są dla mnie pestką. Po psychiatryku postanowiłam że nie poddam się za żadne skarby. Znalazłam nowe hobby związane z muzyką, a razem z hobby pojawił się cudowny mężczyzna. Jestem szczęśliwie zakochana, spełniam się poza studiami, mogę śmiało powiedzieć że jestem szczęśliwa. WSZYSTYKO zależy od Ciebie. Czy chcesz walczyć z chorobą czy lepiej może poddać się. Ja wybrałam pierwszą opcję. Te studia dają w kość, dobrze jest znaleźć sobie hobby.
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 7 kwie 2016, o 18:08
Re: Depresja na pierwszym roku
Przeglądam czasem to forum, a że moje epizody depresyjne przypadały akurat na I-IV rok lekarskiego (teraz jestem na szóstym)to stwierdziłem że się wypowiem.
To że studia sprzyjają depresji to myślę, że wszyscy już wiedzą. Ja spróbuję tylko na podstawie moich doświadczeń dać kilka rad, może się komuś przyda.
1. Studenci- jeżeli to możliwe to odciąć się jak najbardziej od osób, które wzajemnie się nakręcają w straszeniu i budowaniu niezdrowej atmosfery co do zaliczeń i warunków studiowania. Niestety z mojego doświadczenia takich osób jest masa. Obracać się w środowisku znajomych, którzy ze spokojem podchodzą do studiów i nie są one ich jedynym zajęciem w życiu.
Dla przykładu, przez długi czas czas na tym forum moderatorem była osoba z mojej uczelni (obecnie już lekarz), która obficie opisywała kolejne lata studiów: zaliczenia przedmiotów itd. Po każdym roku studiów zachodziłem w głowę czy to poziom studiów po tych 2-3 latach tak bardzo się obniżył czy kolega po prostu ordynarnie naginał fakty- każdy przedmiot z tych opisywanych przez niego jako arcytrudne okazywał się do przejścia i to nie tylko przeze mnie ale przez znakomitą większość grupy.
2. Prowadzący- tu rada przede wszystkim dla osób na pierwszych latach, bo potem ma się już jako taki ogląd co do sytuacji: duża część asystentów to zwykli frustraci, którzy nierzadko mają spaczone wyobrażenia nt. kliniki, bo już dawno stracili z nią kontakt tudzież nigdy go nie mieli i potem zadręczają studentów opowieściami jak to lekarz powinien mieć szeroki ogląd medyczny i aktualizować codziennie swoją wiedzę ze wszelkich jej działek (szkoda że potem sami specjaliści przyznają szczerze że większości rzeczy spoza swojej dziedziny nie pamiętają i nie czują się z tym źle). Nie przyjmować nic bezkrytycznie, słuchać i analizować.
3. Systematyczność- o ile dla osoby silnej psychicznie dwutygodniowy maraton sesyjny jest całkowicie do przełknięcia to ja już po 3 dniach czułem się absolutnie fatalnie. Stąd nie tylko dla trwałości zapamiętanej wiedzy ale też higieny psychicznej polecam naukę po trochu do celu.
4. Hobby- to jest absolutna podstawa. Nie ma się co łudzić, przez ponad 3 lata studiów codziennie obcuje się z ludzkim nieszczęściem, a to wszystko w szaro-burym otoczeniu i atmosferze polskiego szpitala, która zdecydowanie nie dodaje chęci do życia. Trzeba mieć coś co pozwala wypocząć i basta.
5. Jeśli czujecie że złe samopoczucie się przedłuża to idźcie jak najszybciej do lekarza. Ja przez własne opory straciłem bez sensu sporo czasu. Pomogła farmakologia + terapia.
I na koniec- jak już przebrniecie przez pierwszy rok to miejcie świadomość, że dalej jest już tylko łatwiej- nie trzeba wszystkiego wiedzieć, nikt wam tego nie powie ale o tym czy ktoś się nadaje do danej dziedziny medycznej w znacznej mierze decydują cechy osobnicze, a nie stopień obkucia i twój wynik lepowski- jak jesteś gamoniem, który nie potrafi podejmować decyzji i brać za nie odpowiedzialności to możesz znać wszystkie klasyczne objawy świata, a i tak będziesz kiepski- przynajmniej tak twierdzi moja matka, lekarka z 30-letnim stażem.
To że studia sprzyjają depresji to myślę, że wszyscy już wiedzą. Ja spróbuję tylko na podstawie moich doświadczeń dać kilka rad, może się komuś przyda.
1. Studenci- jeżeli to możliwe to odciąć się jak najbardziej od osób, które wzajemnie się nakręcają w straszeniu i budowaniu niezdrowej atmosfery co do zaliczeń i warunków studiowania. Niestety z mojego doświadczenia takich osób jest masa. Obracać się w środowisku znajomych, którzy ze spokojem podchodzą do studiów i nie są one ich jedynym zajęciem w życiu.
Dla przykładu, przez długi czas czas na tym forum moderatorem była osoba z mojej uczelni (obecnie już lekarz), która obficie opisywała kolejne lata studiów: zaliczenia przedmiotów itd. Po każdym roku studiów zachodziłem w głowę czy to poziom studiów po tych 2-3 latach tak bardzo się obniżył czy kolega po prostu ordynarnie naginał fakty- każdy przedmiot z tych opisywanych przez niego jako arcytrudne okazywał się do przejścia i to nie tylko przeze mnie ale przez znakomitą większość grupy.
2. Prowadzący- tu rada przede wszystkim dla osób na pierwszych latach, bo potem ma się już jako taki ogląd co do sytuacji: duża część asystentów to zwykli frustraci, którzy nierzadko mają spaczone wyobrażenia nt. kliniki, bo już dawno stracili z nią kontakt tudzież nigdy go nie mieli i potem zadręczają studentów opowieściami jak to lekarz powinien mieć szeroki ogląd medyczny i aktualizować codziennie swoją wiedzę ze wszelkich jej działek (szkoda że potem sami specjaliści przyznają szczerze że większości rzeczy spoza swojej dziedziny nie pamiętają i nie czują się z tym źle). Nie przyjmować nic bezkrytycznie, słuchać i analizować.
3. Systematyczność- o ile dla osoby silnej psychicznie dwutygodniowy maraton sesyjny jest całkowicie do przełknięcia to ja już po 3 dniach czułem się absolutnie fatalnie. Stąd nie tylko dla trwałości zapamiętanej wiedzy ale też higieny psychicznej polecam naukę po trochu do celu.
4. Hobby- to jest absolutna podstawa. Nie ma się co łudzić, przez ponad 3 lata studiów codziennie obcuje się z ludzkim nieszczęściem, a to wszystko w szaro-burym otoczeniu i atmosferze polskiego szpitala, która zdecydowanie nie dodaje chęci do życia. Trzeba mieć coś co pozwala wypocząć i basta.
5. Jeśli czujecie że złe samopoczucie się przedłuża to idźcie jak najszybciej do lekarza. Ja przez własne opory straciłem bez sensu sporo czasu. Pomogła farmakologia + terapia.
I na koniec- jak już przebrniecie przez pierwszy rok to miejcie świadomość, że dalej jest już tylko łatwiej- nie trzeba wszystkiego wiedzieć, nikt wam tego nie powie ale o tym czy ktoś się nadaje do danej dziedziny medycznej w znacznej mierze decydują cechy osobnicze, a nie stopień obkucia i twój wynik lepowski- jak jesteś gamoniem, który nie potrafi podejmować decyzji i brać za nie odpowiedzialności to możesz znać wszystkie klasyczne objawy świata, a i tak będziesz kiepski- przynajmniej tak twierdzi moja matka, lekarka z 30-letnim stażem.
Re: Depresja na pierwszym roku
Zazwyczaj pierwszy post nowego użytkownika dotyczy przedmaturalnej histerii. Twój jest. mądry? Zatem gratuluję.
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 29 maja 2017, o 15:17
Re: Depresja na pierwszym roku
A czy pobyt w szpitalu psychiatrycznym jest jakoś później dokumentowany np. na uczelni ? Bo sama się waham, czy by w końcu nie odwarzyć się zacząć leczyć W ogóle jak utrzymać takie zdrowe podejście, aby choroba nie powróciła ? Bo nie oszukujmy się, ale stresu nie ubywa przynajmniej ja odczuwam go coraz więcej. Może ja się po prostu nie nadaję do tego psychicznie ?
Re: Depresja na pierwszym roku
Pobyt udokumentowany nijak nie jest, jedynie jak przyniesiesz zwolnienie od psychiatry na katedrę, to się mogą zainteresować. Problemem jest dłuższa nieobecność na zajęciach, która może skutkować dziekanką i przedłużeniem studiów o rok. Jednych to zniechęca, inni mają wylane, w końcu wielu studentów powtarza rok przez poprawki. Leczenie w poradni minimalizuje ten problem, no ale wiadomo, mniejszy kontakt z lekarzem.
Pani Buka
-
- Podobne tematy
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Ostatni post
-
- 7 Odpowiedzi
- 9414 Odsłony
-
Ostatni post autor: Optymistycznie
29 sie 2015, o 17:26
-
- 2 Odpowiedzi
- 3426 Odsłony
-
Ostatni post autor: twerp118
31 maja 2014, o 14:49
-
- 2 Odpowiedzi
- 2987 Odsłony
-
Ostatni post autor: Aleksandra1994
12 sie 2014, o 08:56
-
-
Przeniesienie z ŚUM na CMUJ po pierwszym roku
autor: Gipsik88 » 23 lip 2019, o 09:43 » w Medycyna na studiach - 0 Odpowiedzi
- 1436 Odsłony
-
Ostatni post autor: Gipsik88
23 lip 2019, o 09:43
-
-
- 4 Odpowiedzi
- 6842 Odsłony
-
Ostatni post autor: Barreto
5 lip 2017, o 21:11
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 93 gości