Tahtimittari pisze:Ancinek, w gimnazjum nauka też nieco inaczej wygląda niż w liceum, jest tego więcej i w ogóle zupełnie inaczej,bo ja w gimn totalnie nic nie robiłam. ale jeśli np biologia Ci sprawia przyjemność teraz,to raczej się to nie zmieni
Skąd ja znam to nicnierobienie gimnazjalne Z tą biologią to niekoniecznie się zgodzę, ja znam wiele osób które nabrało do niej wstrętu przez nauczycielkę, mi się to akurat nie zmieniło, ale u mnie w LO znaczna część klasy mówiła, że im się biologia śni po nocach i, że mają jej dosyć
Tahtimittari pisze:z matmą to znam dużo osób co ją z LO znienawidziło wręcz a w gimn. lubiło.
Ja też tak miałam i pomyśleć, że wybierając LO myślałam nad profilem matemetyczno jakimś, tylko u nas wszystkie były albo w połączeniu z informatyką, za którą nigdy nie przepadałam, albo geografią i angielskim, czyli jednym słowem sama nuda dla mnie
Tylko, że czasami w takim małym miasteczku ciężko jest nawet o dobrego korepetytora a ostatecznie życie poza domem nie jest takie straszne, fakt, że czasami ma się wszytkiego dość, zwłaszcza gdy w szkole dopadną Cię jakieś kryzysy, gdy nie masz już siły, a tu sterta książek przed Tobą i hałasujące lokatorki za ścianą :p Ja to wszystko przeżyłam, z tym, że ja miałam właśnie 30 km do szkoły i nie chciało mi się po prostu codziennie rano wstawać i dojeżdżać Mieszkałam w internacie i z perspektywy czasu myżlę, że jestem bogatsza o pewne doświadczenia, już w LO przywykłam do hałasu, nieustannej obecności innych ludzi gdy się uczę, braku mamusi i tatusia, któremu można się pożalić w każdej chwili Teraz wybieram się do akademika, co prawda trochę się obawiam, bo akademik to nie internat, ale myślę, że łatwiej będzie mi sie przystosować niż moim znajomym, którzy cały czas mieszkali w domu)cenzor pisze:Inni są w gorszej sytuacji. Warto się zastanowić czy nie lepiej zainwestować pieniądze w dodatkowe lekcje z przedmiotów na maturę, niż łożyć na utrzymanie poza domem.