Postaram Ci się przedstawić inne aspekty tej pracy, które wyniosłam z własnych obserwacji.
Weterynarze nie zajmują się tylko kotkami i pieskami. Leczą także malutkie zwierzątka, jak fretki, chomiki, szynszyle, świnki morskie, i te duże, jak krowy, konie.
Wszystkie organizmy zapadają na choroby, wirusowe albo bakteryjne. W "dzikiej naturze" zwierzęta potrafią zadbać o swoje elementarne potrzeby, to jest fakt (na pewno wiesz, o co mi chodzi, więc nie rozwodzę się nad tym;)). Jednak gdy zaczynają chorować, zazwyczaj nie radzą sobie i umierają, czasem w strasznych męczarniach. Nikt po nich nie płacze, nie smuci się, więc takie codzienne śmierci są dla nas zazwyczaj obojętnym zjawiskiem.
Kiedy jednak mamy swoje własne zwierzątko, traktujemy je jak członka rodziny bądź najlepszego przyjaciela. Przytulamy się do niego, nieraz z nim rozmawiamy, dbamy, podsuwamy smakołyki, bawimy się. Kiedy zachoruje, nie chcemy, aby umarło w taki sam sposób, jak na wolności; chcemy dać mu kolejną szansę życia, uratować tak ważnego dla nas pupila. I wtedy dzwonimy właśnie do weterynarza, żeby przedłużył mu życie.
Weterynarz przepisuje leki albo zaleca rehabilitację (o tak, jeżeli zwierzątko staje się członkiem rodziny, to dbamy o niego zazwyczaj w taki sposób, jak o innych domowników!). Nierzadko przeprowadza też zabiegi (np. usuwając uszkodzoną śledzionę, jak pies mojej koleżanki).
Chciałabym jeszcze napisać coś o krówkach, bo te sympatyczne zwierzęta są mi dość bliskie- ciotka mieszka na wsi i ma spore gospodarstwo rolne. Weterynarz często pomaga przy porodach krów, w razie komplikacji natychmiast wkracza do akcji i ratuje cielaka i krowę.
Pamiętaj, że zwierzątka, którymi się opiekujemy, tak samo chorują i mają kontuzje, jak ludzie. A weterynarz to ich lekarz- traktuj tę pracę tylko w takim aspekcie.
A odnośnie Twoich spostrzeżeń na temat kąpieli psów itp- tym w większości zajmują się salony psiej lub kociej urody, a nie lekarz.
Pozdrawiam Cię serdecznie! Namyśl się, czy chciałabyś leczyć zwierzęta i daj znać później.
