czasy PRLu jakby tak już za nami. Tam w ogóle sie nikt niczym nie martwił. Władza powiedziała:wszyscy mają pracować i nie było bezrobocia (teoretycznie), wladza powiedziałatu ma być kopalnia i koniec (to nic, że w tym miejscu nie ma węgla - będzie się dowozić z innych kopalń).butterflyleg pisze:Ale z was pesymiści
Tak oto dzięki reformom wszyscy byli hepi Dzisiaj się tak nie da niestety)
No tak. Mamy dużo biotechnologów to zróbmy im miejsca pracy. Nie ważne gdzie, nie ważne za co i po co. Miejsca pracy mają być - nawet jeśli ma to przynosić gigantyczne straty.butterflyleg pisze:Może trochę uogólniam, ale studentów w kraju nie zatrzyma nic jeśli nie zapewni im się możliwości do rozwoju, a system nie będzie pozwalał im sie spełnić zawodowo.
2 dni pobytu na OIOMie czy głupie złamanie (powiedzmy, że trzeba płytkę AO założyć) i z owych odłożonych pieniędzy nie zostanie nic.butterflyleg pisze:Gdyby nasi rodzice nie musieli co miesiąc płacić procent zalezny od wielkości zarobków państwu, to mogliby swobodnie zapłacić za studia dla dzieci, mieć coś na czarną godzinę i na opiekę medyczną.
Szpitale zamiast inwestować w sprzęt musiałyby inwestować w komorników, żeby ściągnąć kasę od pacjentów. Niewypłacalni poszliby do paki i po klopocie,
bo większość siedziałaby w pace za niezapłacone rachunkibutterflyleg pisze:Oczywiście pewien interwencjonizm państwowy jest wręcz wskazany. Nie można pozostawiać samej sobie biedniejszej części społeczeństwa, ale dzięki temu ukladowi ubóstwo stanowiłoby mniejszy procent niż dotychczas.