Praca naukowa - biochemia kontra medycyna
: 22 maja 2017, o 16:07
Cześć!
Myślę, że swoim postem dołączę do pomaturalnego nurtu rozważań na temat studiów. Chcę prosić Was o pomoc w podjęciu decyzji dotyczącej kierunku policealnego kształcenia: biochemia na UJ czy medycyna?
Fascynuje mnie metabolizm, który uważam za jedyny interesujący dział w podręczniku do drugiej klasy rozszerzenia, dlatego podejrzewam, że setki godzin anatomii na medycynie tylko przygnębią mnie. Pragnę związać swoją przyszłość z pracą naukową na wydziale lekarskim interesuje mnie specjalizacja z genetyki molekularnej w genetyce klinicznej, jednak nie cieszy mnie świadomość 6 lat zajęć, które, w przeciwieństwie do biologii molekularnej i genetyki, nie stanowią mojej pasji, a które poprzedzą czas, kiedy będę zajmować się ciekawiącymi mnie zagadnieniami. Męczy mnie myśl o nauce na temat ludzkich chorób czy odbywaniu różnych praktyk, jednak możliwość uzyskania wszechstronnej wiedzy z wielu dziedzin zachęca do podjęcia pracy, by w przyszłości działania najbardziej skutecznie służyły społeczeństwie.
Brzmi patetycznie. Po prostu - pragnę, aby moja prace badawcze były pożyteczne. Ach, ten utylitaryzm.
Przeciwstawiam medycynie biochemię - studia niemalże wyłącznie ukierunkowane na pracę naukową. Program studiów medycznych bezsprzecznie nie wzbudza we mnie dreszczy podniecenia i niecierpliwości tak, jak program studiów biochemicznych (medycyna gwarantuje ok. 200 godzina anatomii i tylko 30 godzin genetyki - w zależności od roku). UJ zapewnia motywujące warunki do rozwoju żaków, ich aktywności naukowej: nawiązuje współpracę z uczelnią, która zajmuje 10. miejsce w światowym rankingu uniwersytetów organizuje konkursy na najlepszą studencką pracę badawczą.
Niestety, studia nie stanowią życiowego celu, a jedynie pośredniczą w jego osiąganiu. Niepokoją mnie perspektywy zawodowe: biochemicy mogą zajmować stanowiska na uczelni albo. sprawdzać intensywność słomkowej barwy złota stacji diagnostycznej. albo pytać: Doliczyć reklamówkę? Bo jestem po biochemii". Wydział lekarski grozi pracą w przychodni, lecz nie marzę o pracy lekarza, a naukowca. Jakkolwiek czuję predyspozycje do rzetelnej nauki, stresującej pracy, bezpośredniej odpowiedzialności. Prawdopodobnie pierwsze oznaki świadomości młody Thisfer szybciej objawił w myśli Chcę być lekarzem niż w słowie mama", jednak przygoda z pracą badawczą na OB oraz materiał poznany w liceum osłabiły dawne pragnienia.
Jaka Wasza rada? Opinia? Jak przedstawia się praca naukowa po medycynie?
Myślę, że swoim postem dołączę do pomaturalnego nurtu rozważań na temat studiów. Chcę prosić Was o pomoc w podjęciu decyzji dotyczącej kierunku policealnego kształcenia: biochemia na UJ czy medycyna?
Fascynuje mnie metabolizm, który uważam za jedyny interesujący dział w podręczniku do drugiej klasy rozszerzenia, dlatego podejrzewam, że setki godzin anatomii na medycynie tylko przygnębią mnie. Pragnę związać swoją przyszłość z pracą naukową na wydziale lekarskim interesuje mnie specjalizacja z genetyki molekularnej w genetyce klinicznej, jednak nie cieszy mnie świadomość 6 lat zajęć, które, w przeciwieństwie do biologii molekularnej i genetyki, nie stanowią mojej pasji, a które poprzedzą czas, kiedy będę zajmować się ciekawiącymi mnie zagadnieniami. Męczy mnie myśl o nauce na temat ludzkich chorób czy odbywaniu różnych praktyk, jednak możliwość uzyskania wszechstronnej wiedzy z wielu dziedzin zachęca do podjęcia pracy, by w przyszłości działania najbardziej skutecznie służyły społeczeństwie.
Brzmi patetycznie. Po prostu - pragnę, aby moja prace badawcze były pożyteczne. Ach, ten utylitaryzm.
Przeciwstawiam medycynie biochemię - studia niemalże wyłącznie ukierunkowane na pracę naukową. Program studiów medycznych bezsprzecznie nie wzbudza we mnie dreszczy podniecenia i niecierpliwości tak, jak program studiów biochemicznych (medycyna gwarantuje ok. 200 godzina anatomii i tylko 30 godzin genetyki - w zależności od roku). UJ zapewnia motywujące warunki do rozwoju żaków, ich aktywności naukowej: nawiązuje współpracę z uczelnią, która zajmuje 10. miejsce w światowym rankingu uniwersytetów organizuje konkursy na najlepszą studencką pracę badawczą.
Niestety, studia nie stanowią życiowego celu, a jedynie pośredniczą w jego osiąganiu. Niepokoją mnie perspektywy zawodowe: biochemicy mogą zajmować stanowiska na uczelni albo. sprawdzać intensywność słomkowej barwy złota stacji diagnostycznej. albo pytać: Doliczyć reklamówkę? Bo jestem po biochemii". Wydział lekarski grozi pracą w przychodni, lecz nie marzę o pracy lekarza, a naukowca. Jakkolwiek czuję predyspozycje do rzetelnej nauki, stresującej pracy, bezpośredniej odpowiedzialności. Prawdopodobnie pierwsze oznaki świadomości młody Thisfer szybciej objawił w myśli Chcę być lekarzem niż w słowie mama", jednak przygoda z pracą badawczą na OB oraz materiał poznany w liceum osłabiły dawne pragnienia.
Jaka Wasza rada? Opinia? Jak przedstawia się praca naukowa po medycynie?