Biolog.pl

Witam,
interesuje mnie, czy po zerwaniu z uzależnieniem neuroprzekaźniki w mózgu muszą być utrzymywane na tym samym poziomie co wcześniej? Z tego co mi wiadomo, coraz głębsze wpadanie w nałóg spowodowane jest rosnącym zapotrzebowaniem na np. dopaminę (w przypadku papierosów). A może organizm obniża tą poprzeczkę?
Mam nadzieję, że ktoś będzie w stanie udzielić odpowiedź - moje poszukiwania są na razie bezowocne.

Polecam spojrzenie na to zagadnienie z innej strony, a mianowicie: narkotyk np.kokaina, która hamuje wychwyt zwrotny dopaminy, więc dopamina dłużej i silniej oddziałuje na synapsę, tzn, że częstotliwość przewodzonego impulsu jest większa. Po odstawieniu narkotyku, kiedy dopamina jest szybciej wychwytywana ze szczeliny synaptycznej, ilość neuroprzekaźnika jest zbyt mała (a raczej neuroprzekaźnik jest usuwany zbyt szybko), aby doszło do wzbudzenia synapsy, a co za tym idzie, przekazywania dalej impulsu nerwowego.

Odpowiadając na Twoje pytanie - wpadanie w nałóg wiąże się ze zwiększeniem tolerancji organizmu na skutek działania narkotyku, a w mikroskali - z hiperpolaryzacją synapsy kom. postsynaptycznej.

Tak, sądzę że z czasem reakcje neuroprzekaźników wracają do normy. Ale spotykam się często z opinią, że taka podatność może być wrodzona, że są osoby, które wychodząc z nałogu szukają zamiennika, który zapewni odpowiedni poziom, np. rzucając alkohol, wpadają w hazard, albo wychodząc z narkotyków uzależniają się od seksu. Nałogi to trudne sprawy.